Nieznaczny wzrost wypadków, rannych i zabitych mimo zapowiadanej poprawy - taki jest jednoznaczny wniosek wynikający z policyjnych statystyk - pisze "Życie Warszawy".
Od 17 kwietnia, zgodnie z nowelizowanym kodeksem drogowym, cały rok jeździmy na włączonych światłach mijania - obowiązkowo. Eksperci, których cytowali posłowie dodając ów zapis do kodeksu, powoływali się na raporty Komisji Europejskiej ds. Energii i Transportu, które szacowały, że wprowadzenie obowiązku jazdy na dodatkowych światłach zmniejszy liczbę wypadków nawet o 20 proc.
W maju i czerwcu, czyli dwóch pierwszych miesiącach wprowadzenia obowiązku używania świateł mijania w całej Polsce doszło do 8 414 wypadków. Dla porównania w tym samym okresie ub. roku policja odnotowała o trzy wypadki mniej.
Zwiększyła się także liczba zabitych – z 812 do 831. Prawie o 400 osób więcej trafiło do szpitali. Na pocieszenie pozostaje jedynie spadek drobnych stłuczek. W maju i czerwcu 2006 r. drogówka dostała prawie 64,1 tys. takich zgłoszeń, teraz nieco ponad 63,7 tys.
Policja jednak wciąż przekonuje, że światła poprawiają bezpieczeństwo - To na pewno zbyt krótki okres, by wyciągać wnioski. Wprowadzenie obowiązku używania świateł mijania nie spowoduje nagłego i lawinowego spadku liczby wypadków na naszych drogach. Zresztą światła nie zastąpią rozsądku, którego niestety brakuje wielu kierowcom – mówi "Życiu" Marcin Szyndler z Komendy Głównej Policji.
– Na efekty poczekajmy do jesieni, dotychczas nawet mimo kiepskiej pogody i widoczności wielu kierowców nie używało świateł. Teraz będą na pewno lepiej widoczni - dodaje.
Policja przyznaje, że pierwszy semestr tego roku był niespotykanie niebezpieczny dla polskich kierowców i pieszych. Od stycznia do maja na drogach zginęło prawie o 20 proc. więcej osób niż w tym samym okresie 2006 r., podczas gdy z roku na rok widoczny jest generalny spadek liczby wypadków.
Źródło: "Życie Warszawy"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24