Zarzut wyłudzenia dotowanych bonów paliwowych na podstawie nieprawdziwych oświadczeń usłyszał były wiceminister rozwoju regionalnego w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Jacek Szczot nie przyznaje się do winy i twierdzi, że stał się ofiarą nagonki i prowokacji politycznej. Byłemu wiceministrowi grozi do 8 lat więzienia.
Szczot, w przesłanym PAP oświadczeniu napisał, że zarzuty, jakie stawia mu prokuratura są "wątpliwej jakości" oraz że opierają się na pomówieniach. Całą sprawę nazywa "kłamliwą kampanią oszczerstw". Utrzymuje, że prowadził działalność rolniczą wspólnie z innymi współwłaścicielami „z należytą starannością i w dobrej wierze”. Zaznaczył, że gospodarstwo zostało sprzedane w marcu ub. roku, na kilka miesięcy przed powołaniem go na stanowisko podsekretarza stanu w ministerstwie rozwoju regionalnego.
Były wiceminister wyraził również zgodę na publikację swojego nazwiska.
W rozmowie z PAP Szczot powiedział, że otrzymane bony przekazywał rolnikowi, który pracował na jego polu. - Moja obrona może się ograniczyć tylko do czekania na obiektywny i sprawiedliwy proces - o ile do niego dojdzie, gdyż prokuratura opiera się na pomówieniach i dowodach powstałych w wyniku przestępstwa – dodał.
Bezprawnie zgarnął bony?
Jacek Szczot wraz z drugim podejrzanym w tej sprawie, Tomasz B., kupili gospodarstwo rolne i wzięli bony paliwowe przysługujące rolnikom na łączną kwotę ok. 17,5 tys. zł. Jednak według ustaleń prokuratury bezprawnie, ponieważ sami nie prowadzili gospodarstwa.
- Podejrzani złożyli nieprawdziwe oświadczenie, iż prowadzą działalność rolniczą w Wólce Gościeradowskiej. Ze śledztwa wynika, że takiej działalności w tym gospodarstwie nie prowadzili - mówiła wcześniej rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska.
Usłyszał zarzuty i zapłacił 3 tysiące
Bony paliwowe, które otrzymywali rolnicy, były środkiem płatniczym za olej napędowy. Według prokuratury, Jacek Szczot i Tomasz B., działając wspólnie i w porozumieniu, pięć razy: w maju i wrześniu 2002, w kwietniu i wrześniu 2003 oraz w marcu 2004, pobrali bony na podstawie nieprawdziwych oświadczeń. Za każdym razem miały one wartość 3490 zł.
Tomasz B. i Jacek Szczot nie przyznali się do zarzucanych im przestępstw. Złożyli wyjaśnienia, których treści prokuratura nie ujawnia. Wobec obu podejrzanych zastosowano poręczenie majątkowe po 3 tys. zł. Grozi im kara do 8 lat więzienia.
Dopłaty dla wiceministra pod lupą śledczych
Prokuratura wszczęła śledztwo po publikacji "Gazety Wyborczej", która napisała, że Jacek Szczot i Tomasz B. kupili w 1998 r. gospodarstwo rolne w Wólce Gościeradowskiej o powierzchni 166 ha. W latach 2004 -2007 otrzymali 220 tys. zł dopłat unijnych.
"GW" podała, że w tym czasie ziemię dzierżawił rolnik spod Kraśnika, który twierdzi, że to jemu należą się pieniądze z dopłat. Szczot tłumaczył, że był wówczas administratorem gospodarstwa, a rolnik wykonywał jedynie zlecone mu w gospodarstwie prace. Gospodarstwo, według gazety, zostało sprzedane z zyskiem w ub. roku.
Wątek otrzymywania dopłat unijnych jest nadal badany. Dotychczas nikomu nie postawiono żadnych zarzutów dotyczących dopłat.
Według „GW” Tomasz B. to przedsiębiorca z Kraśnika, zamieszany w nielegalny handel paliwami.
Jacek Szczot to były lider ZChN, który jest obecnie adiunktem na wydziale prawa KUL.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: fotorzepa