Wakat po Zemkem nieatrakcyjny

 
Nikt nie chce mandatu po Januszu Zemke
Źródło: TVN24

Nie ma chętnych na poselski mandat po Januszu Zemkem, który został europosłem. Kolejni z listy tłumaczą, że mają już "poukładane życie" i na Wiejską im się nie spieszy - pisze "Rzeczpospolita".

W poprzednich wyborach parlamentarnych z bydgoskiej listy LiD mandaty uzyskali Anna Bańkowska oraz Janusz Zemke. Teraz powinien za niego wskoczyć do Sejmu kandydat z trzecim wynikiem, czyli Sławomir Jeneralski, były prezenter "Wiadomości".

Bo mają już pracę

Mimo że dwa lata temu przepadł w wyborach, nie chce skorzystać z szansy. – Po latach bycia dziennikarzem i posłem, odzyskałem prywatność. Poukładałem sobie życie, prowadzę firmę – tłumaczył.

Jego rezygnacja to szansa dla Grażyny Ciemniak, ale i ona ma wątpliwości. Była poseł i senator SLD rok temu odeszła z partii. Obecnie pracuje jako doradca do spraw pozyskiwania środków unijnych w bydgoskich zakładach Zachem.

Mam satysfakcję z pracy. Wraz z zespołem jesteśmy w trakcie opracowywania czterech wniosków o unijne pieniądze. Będzie mi trudno to zostawić. Decyzję podejmę, kiedy otrzymam od marszałka Sejmu oficjalną informację Grażyna Ciemniak, była poseł i senator SLD

Bo ich to "nie rajcuje"

Wahanie byłej posłanki przyprawia o ból głowy Zbigniewa Jaszczuka. Starosta powiatu żnińskiego w poprzednich wyborach wśród bydgoskich kandydatów LiD uzyskał dopiero piąty wynik. Zdobył 2501 głosów i - jak sam mówi - stając do wyborów nawet nie śnił, że dostanie się do Sejmu.

– W Żninie jestem dość znaną osobą, dlatego chciałem przysporzyć liście głosów. Kampanii właściwie nie prowadziłem, głosowali na mnie chyba tylko wyborcy z mojego miasta, a tu takie coś… - nie może się nadziwić.

Jestem w środku kadencji, mam ustabilizowaną sytuację. Powiem tak – nie rajcuje mnie to Zbigniew Jaszczuk, starosta powiatu żnińskiego

Nie ukrywa, że mandat trudno byłoby mu przyjąć. – Jestem w środku kadencji, mam ustabilizowaną sytuację. Powiem tak – nie rajcuje mnie to – przyznaje.

SLD: Obsadzimy to miejsce

- Każda kolejna odmowa skutkuje tym, że propozycja objęcia mandatu będzie składana kandydatom z listy, którzy w wyborach zajęli dalsze miejsca. Jeśli żaden się nie zgodzi, zgodnie z prawem, miejsce w Sejmie pozostanie do końca kadencji nie obsadzone – tłumaczy dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Jerzy Szmajdziński, wiceprzewodniczący SLD mówi: - Groźby, że miejsce zostanie nie obsadzone nie ma. Myślę że sprawa wyjaśni się w ciągu kilku najbliższych dni.

mac//kdj

Źródło: "Rzeczpospolita"

Czytaj także: