W TVP szykują duże zwolnienia

 
Sytuacja finansowa TVP jest bardzo zła
Źródło: TVN24

Kiepska sytuacja finansowa Telewizji Publicznej. Kierujący nią Piotr Farfał wezwał pracowników do cięć. Niewykluczone, że TVP, aby się ratować, będzie musiała zaciągnąć kredyt i zwolnić ponad tysiąc osób - pisze "Dziennik".

Plany finansowe przyjęte w lutym i marcu – jak podkreśla gazeta - nie przystają już do rzeczywistości. Niższe od prognozowanych okazały się wpływy zarówno z abonamentu, jak i reklam.

- W prognozach była mowa, że oszczędności muszą sięgnąć 200 mln złotych. Teraz okazuje się, że muszą być dwa razy większe - mówi "Dz" osoba z kierownictwa TVP.

W prognozach była mowa, że oszczędności muszą sięgnąć 200 mln złotych. Teraz okazuje się, że muszą być dwa razy większe

Pierwsze zwolnienia

Była o tym mowa na ubiegłotygodniowym spotkaniu Farfała z dyrektorami działów. - Usłyszeliśmy, że sytuacja jest zła, nawet bardzo zła. I że musimy zrobić cięcia w swoich działach. Farfał zapowiedział też, że jeżeli my tego nie zrobimy, będzie musiał sam ciąć - opowiada jeden z uczestników spotkania. I dodaje, że Farfał zapowiedział, że TVP będzie musiała zaciągnąć kredyt.

Dyrektorzy zaczęli więc ciąć. Na razie starają się nie zwalniać ludzi, choć w niektórych działach nie udało się tego uniknąć. Do związków zawodowych poszła już informacja, że kilka osób zostanie zwolnionych m.in. z biura marketingu.

Potrzebna restrukturyzacja

Szef rady nadzorczej TVP Łukasz Marek Moczydłowski przyznaje, że sytuacja finansowa firmy jest zła. Ale twierdzi, że o konieczności wzięcia kredytów nic nie wie.

Jeśli władze telewizji zdecydowałyby się na wzięcie kredytu, doszłoby wtedy do zwolnień. - Bank zażąda planu rozwiązania kryzysu finansowego, a to oznacza zwolnienia grupowe. Według naszych szacunków byłoby to ok. 1,2 tys. osób - mówi osoba z władz telewizji.

Moczydłowski przyznaje, że w TVP istnieje ogromny przerost zatrudnienia. W tej chwili pracuje tam ok. 4,5 tys. osób. Restrukturyzacja jest niezbędna. Ale trzeba pamiętać, że zwolnienie dużej liczby osób przyniesie rozwiązanie najwcześniej za rok, półtora - mówi szef rady nadzorczej.

Na razie związki zawodowe nie zostały poinformowane o zamiarze zwolnień.

Źródło: Dziennik

Czytaj także: