Ambasada Ukrainy domaga się od polskich władz, by stanowczo potępiły sprofanowanie i spalenie ukraińskiej flagi, do którego miało dojść podczas warszawskiego marszu narodowców. Materiał "Faktów TVN".
Ukraina określiła incydent jako "haniebny akt wandalizmu". Ukarania sprawców domaga się przedstawiciel ambasady ukraińskiej w Warszawie, Wasyl Zwarycz. - Działanie, które znieważa symbole suwerennego państwa, zwłaszcza przyjaznego sąsiada, jakim jest Ukraina, jest nie do zaakceptowania i nie może mieć miejsca w państwie, z którym rozwijane jest strategiczne partnerstwo - stwierdził Zwarycz. Ukraińska ambasada wstrzymuje się z dalszymi komentarzami, czekając na reakcję strony polskiej.
Kto jest odpowiedzialny?
- Nie stawiałbym znaku równości między wszystkimi manifestantami. To nie państwo polskie organizowało ten marsz, nie państwo polskie zachowało się w sposób niewłaściwy, tylko niewielka grupka - komentuje sprawę doradca prezydenta Paweł Mucha. Według PiS odpowiedzialność za to, co się stało, w pierwszej kolejności powinni wziąć organizatorzy marszu. - To nie była uroczystość legitymizowana przez polski rząd - twierdzi wiceminister obrony narodowej, Bartosz Kownacki.
"Grają z kibolami"
Właśnie o legitymizację działań środowisk skrajnie prawicowych PiS było już oskarżane. - PiS gra z kibolami, gra z narodowcami już od bardzo dawna. I już bardzo dawno powinno w tej kwestii powiedzieć "stop" - uważa Adam Szłapka z Nowoczesnej. - Niepodległość Ukrainy jest dla nas sprawą narodową, to jest nasza racja stanu. Jeżeli jakiś idiota dopuszcza się takich występków, powinien zostać ukarany - dodaje Sławomir Neumann z Platformy Obywatelskiej.
Autor: TG/ja / Źródło: Fakty TVN, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN