Gerard Birgfellner uzyskał od spółki Srebrna bardzo szerokie pełnomocnictwo, które umożliwiało mu nawet zawarcie umowy samemu ze sobą w imieniu Srebrnej - oceniają w rozmowie z tvn24.pl eksperci. Ich zdaniem to rzadko spotykany zapis, który może świadczyć o bardzo daleko idącym zaufaniu, jakim został obdarzony austriacki biznesmen.
Pełnomocnictwo, którego Srebrna udzieliła austriackiemu biznesmenowi do prowadzenia w jej imieniu projektu dwóch wież w Warszawie, opublikowała "Gazeta Wyborcza".
Austriak mógł zawierać umowy sam ze sobą
O jego ocenę poprosiliśmy dwóch prawników - radcę prawnego Łukasza Bernatowicza i adwokata Zbigniewa Romana. Według nich podpisane przez członków zarządu spółki Srebrna pełnomocnictwo nie jest jednoznaczne z zawarciem umowy z Birgfellnerem, choć jest tak daleko idące, że dawało Austriakowi możliwość zawierania w imieniu Srebrnej umowy samemu ze sobą.
- Pełnomocnictwo dla Birgfellnera zawiera zapis umożliwiający mu w praktyce działanie w imieniu nie tylko spółki Srebrna, ale też podmiotów lub osób trzecich, co de facto oznacza, że mógłby zawrzeć umowę w imieniu Srebrnej ze sobą lub ze swoją spółką - wyjaśnia tvn24.pl Łukasz Bernatowicz.
Chodzi o zapis pełnomocnictwa, który brzmi "Pełnomocnik jest zwolniony z ograniczeń wynikających z art. 108 polskiego Kodeksu Cywilnego (...)".
To przepis, który zakłada, że pełnomocnik nie może być drugą stroną czynności prawnej, której dokonuje w imieniu mocodawcy, czyli nie może zawierać umów z samym sobą. Kodeks cywilny daje możliwość odstąpienia od tego zakazu, jeśli "co innego wynika z treści pełnomocnictwa".
ZOBACZ > "Wyborcza" publikuje zeznania Birgfellnera: Kaczyński nakłonił mnie do wręczenia 50 tys. w kopercie
Pełnomocnik nie może być drugą stroną czynności prawnej, której dokonywa w imieniu mocodawcy, chyba że co innego wynika z treści pełnomocnictwa albo że ze względu na treść czynności prawnej wyłączona jest możliwość naruszenia interesów mocodawcy. Przepis ten stosuje się odpowiednio w wypadku, gdy pełnomocnik reprezentuje obie strony. Art. 108 Kodeksu cywilnego
Zdaniem Bernatowicza nie wymusiłoby to na Srebrnej zapłaty za wykonane przez biznesmena usługi, ale wzmocniło pozycję Birgfellnera przy dochodzeniu swoich racji w sądzie.
- Jest to rzadko spotykany zapis, który świadczy o bardzo daleko idącym zaufaniu mocodawcy wobec pełnomocnika - dodaje radca prawny. W opinii Łukasza Bernatowicza pełnomocnik dzięki temu "uzyskuje szeroki mandat do wszelkich działań".
Również Zbigniew Roman zwraca uwagę na wynikające z dokumentu "spore zaufanie mocodawcy względem pełnomocnika". Jego zdaniem tak szerokie pełnomocnictwa nie występują często.
"Dosyć szeroki" zakres prac
Bernatowicz zauważa jednocześnie, że zakres prac zlecony Austriakowi przez Srebrną jest "dosyć szeroki".
- Zatem z tego punktu widzenia nie powinno być po jej stronie żadnego zaskoczenia, gdyby te prace faktycznie zostały wykonane - ocenia prawnik, nawiązując do faktu, że według twierdzeń biznesmena nie otrzymał on zapłaty za wykonane dla spółki prace.
- Mocodawcy mogli się spodziewać wykonania czynności. Ale to nie oznacza, że wiedzieli o wykonaniu tych czynności - zastrzega z kolei Roman.
Kaczyński: miałem upoważnienie od zgromadzenia wspólników
Zapytaliśmy również prawników, czy nie ma sprzeczności w twierdzeniach Jarosława Kaczyńskiego z wtorkowego wywiadu dla Polskiej Agencji Prasowej. Prezes PiS powiedział w nim, że jako szef fundacji imienia Lecha Kaczyńskiego - do której należy spółka Srebrna - nie mógł "podjąć żadnej decyzji sam", bez zgody całej rady fundacji. Kaczyński przyznał równocześnie, że miał "upoważnienie od zgromadzenia wspólników" Srebrnej, by do spółki austriackiego biznesmena wnieść nieruchomość należącą do Srebrnej, na której miały być wybudowane dwie wieże.
"Jedna spółka z ograniczoną odpowiedzialnością miała być do tego, żeby budować inwestycję, do niej miała być wniesiona działka. Miałem upoważnienie od zgromadzenia wspólników, żeby tę transakcję przeprowadzić na mój podpis" - tłumaczył w wywiadzie Kaczyński.
Według Bernatowicza "należałoby zbadać, czy z treści tego upoważnienia wynikało tylko prawo do tej jednorazowej czynności, czy też zakres pełnomocnictwa był szerszy i umożliwiał też zlecanie w imieniu spółki konkretnych działań w celu umożliwienia przeprowadzenia inwestycji".
Radca prawny zauważa, że z jednej strony Kaczyński twierdzi, że działał jedynie w imieniu własnym, ponieważ nawet rada fundacji, będąca właścicielem spółki Srebrna, nie umocowała go do działania w swoim imieniu, z drugiej strony z jego wypowiedzi wynika, że działał też w imieniu spółki Srebrna na mocy udzielonego mu "upoważnienia od wspólników".
- Choć te dwie kwestie teoretycznie nie są ze sobą sprzeczne, jednak w kontekście, w którym rozpatruje się całą sprawę Srebrnej, rodzi to już pewne wątpliwości. Tym bardziej jeśli Kaczyński stwierdza: "między byciem we władzach fundacji, która ma jakiś majątek, a władzą właściciela jest przepaść". Jak widać, niezbyt głęboka - komentuje Bernatowicz.
"Niezręczne" działania prezesa PiS
W opinii mecenasa Romana w słowach prezesa PiS nie ma sprzeczności i istotne jest to, że reprezentując Srebrną, działał w imieniu wspólników, a nie swoim własnym, bo jako poseł nie może prowadzić działalności gospodarczej.
- Tego rodzaju działanie należy uznać za niezręczne czy wątpliwe, natomiast nie łamie ono zakazu wynikającego z ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora - ocenia Roman.
Autor: Grzegorz Łakomski / Źródło: tvn24.pl