O północy z wtorku na środę - na najbliższe 24 godziny - stanęły pociągi spółki Przewozy Regionalne. Te składy, które miały zaplanowaną podróż, nie wyjechały na trasy, a te, które są w drodze - dojadą jedynie do najbliższej stacji. Oznacza to problemy dla kilkuset tysięcy pasażerów. Ale na tym nie koniec. Związki zawodowe zapowiadają, że protest - po dobie - zostanie zawieszony na tydzień i wznowiony 24 sierpnia.
- Związki zawodowe postanowiły we wtorek wieczorem, że o północy staną na dobę pociągi spółki Przewozy Regionalne. Decyzję podjęto po zapoznaniu się z ostateczną ofertą zarządu PR - oświadczył wiceszef Federacji Związków Zawodowych Pracowników PKP Dariusz Browarek.
Jak powiedział, przesłana przez zarząd PR propozycja nie usatysfakcjonowała strony związkowej. W związku z tym, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, związki postanowiły rozpocząć 24-godzinny protest.
Ostatnia propozycja PR, jak powiedział Browarek, nie do końca spełnia postulaty płacowe związkowców, natomiast nie odnosi się do pozostałych żądań, dotyczących m.in. sposobu działalności spółki.
Jest im "przykro"
Związkowcy przedstawili też list otwarty do podróżnych. Piszą w nim, że jest im "niezmiernie przykro", ale mimo zapalnej sytuacji okazało się, że "decydenci nie chcą rozmawiać z przedstawicielami załogi o sposobach rozwiązania problemu".
Jak napisali związkowcy, źródłem chaosu w PR jest usamorządowienie spółki kilka lat temu i przekazanie nad nią władzy 16 marszałkom województw, którzy nie byli w stanie stworzyć strategii firmy. Piszą też, że mają świadomość, iż strajk dotyka najbardziej pasażerów, ale nie pozostawiono im wyboru i jest to protest przeciwko patologii i destrukcji kolei w Polsce.
Minister apeluje o odwołanie strajku
Minister infrastruktury Cezary Grabarczyk zaapelował do związkowców z Przewozów Regionalnych o odwołanie środowego strajku.
- Apeluję, aby strona związkowa jeszcze raz przestudiowała propozycje przedstawione przez zarząd Przewozów Regionalnych - mówił we wtorek wieczorem. I dodał: - Jeszcze jest czas, żeby ten strajk odwołać. Tego oczekują pasażerowie tej spółki.
Grabarczyk stwierdził, że pasażerom będzie trudno wyjaśnić, dlaczego dochodzi do tego strajku. - Spółka mogła zaproponować podwyżki koniecznie opierając się na rachunkach finansowych, tak, żeby udźwignąć nowe zobowiązania finansowe - wyjaśnił.
Jego zdaniem, strajk kolejarzy pociągnie straty, które utrudnią spółce dalsze negocjacje.
Bilety będzie można zwrócić
Jak poinformowała na antenie TVN24 Małgorzata Kuczewska-Łaska, prezes PR, osoby, które kupiły bilet na przejazd pociągami tej spółki, będą mogły otrzymać zwrot pieniędzy. Pytana o to co radzi podróżnym na czas strajku przyznała, że najlepiej jest wybrać inny środek transportu. - Wiem, że to brzmi fatalnie w ustach prezesa dużej spółki przewozowej. Związki zawodowe mają w Polsce bardzo silną pozycję i ja mogę tylko bardzo serdecznie przeprosić za wszelkie utrudnienia. Będziemy robić wszystko żeby do kolejnych zamieszań nie dochodziło - powiedziała Kuczewska-Łaska.
Prezes mówiła też, że "nie jest w stanie zdiagnozować" przyczyn strajku, bo zarząd spełnił wszystkie oczekiwania finansowe związkowców, mimo trudnej sytuacji spółki. - Oczywiście podwyżki rozłożyliśmy na raty, aby dopasować je do naszych możliwości i budżetów województw - powiedziała Kuczewska-Łaska dodając, że pierwsza rata - 120 zł już została wdrożona, kolejna podwyżka (100 zł) ma nastąpić po dwóch kwartałach 2012 roku, a ostatnia część miała ruszyć w 2013.
"Ostatnia szansa"
Rozmowy "ostatniej szansy" toczyły się we wtorek przez kilka godzin w ministerstwie infrastruktury. W spotkaniu ze strony resortu uczestniczyli minister Cezary Grabarczyk i odpowiedzialny za koleje wiceminister Andrzej Massel.
W trakcie spotkania prezes PR Małgorzata Kuczewska-Łaska informowała, że związki zawodowe mnożą postulaty, a wśród nowych żądań pojawiły się i takie, które wykraczają poza kompetencje zarządu spółki.
Pieniądze to nie wszystko
W piątek Rada nadzorcza Przewozów Regionalnych zgodziła się na zaproponowane przez zarząd spółki podwyżki dla pracowników o 120 zł od początku sierpnia. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami podstawowe pensje miałyby wzrosnąć o kolejne 130 zł od stycznia 2013 roku.
Związkowcy domagają się podwyżek o 280 zł, oczekują też zmiany organizacji pracy i funkcjonowania spółki. - Postulatem są pieniądze, ale dane nie w taki sposób, jaki zaproponowali marszałkowie, którzy kazali zarządowi wdrożyć podwyżki zadłużając firmę i prowadząc ją do upadłości - mówił przed wejściem na rozmowy Leszek Miętek.
- My, jako kolejarze, którzy mają często 30-letni staż utożsamiamy się z firmą i wiemy, że Przewozy Regionalne, największy przewoźnik w kraju, są w stanie funkcjonować należycie, dać dobrą ofertę podróżnym i spowodować, że kolejarz przestanie się wstydzić za reformatorów. Jesteśmy w stanie zarobić na te podwyżki, jeśli firma będzie należycie zarządzana i będzie należyte podejście właścicieli, bo dzisiaj podróżni odczuwają masę patologii: jeżdżą starym, zdezelowanym taborem, podczas gdy nowy stoi pod płotem i rdzewieje - dodawał.
Wielka firma, wielkie długi
Na początku lipca związkowcy zorganizowali strajk ostrzegawczy, zatrzymując na dwie godziny pociągi przewoźnika w całej Polsce. Referendum strajkowe przeprowadzone w Przewozach Regionalnych wykazało, że pracownicy są gotowi podjąć strajk generalny. Przewozy Regionalne to największy w Polsce kolejowy przewoźnik pasażerski - dziennie wyjeżdża na tory ok. 2,7 tys. pociągów, z których korzysta ok. 300 tys. pasażerów - głównie dojeżdżających do pracy.
Spółka boryka się z problemami finansowymi od czasu, gdy w 2008 roku została wydzielona z Grupy PKP i przekazana władzom 16 województw. W 2009 roku jej strata wyniosła 290 mln zł, a w 2010 roku - 170 mln zł. Tegoroczna, nie uwzględniając podwyżek, szacowana jest na 30 mln zł, a z podwyżkami o 120 zł - na 40 mln zł.
Źródło: PAP, TVN24