Przełom w śledztwie ws. Krzysztofa Olewnika. Prokuratura ma dowody, że syn Włodzimierza Olewnika instruował swoich porywaczy, jak mają rozmawiać z jego rodziną. - Kiedy starałem się kiedyś to powiedzieć, spotkał mnie za to wielotygodniowy atak rodziny, pisowców i mediów - powiedział poseł SLD i były szef MSWiA Ryszard Kalisz, którego rodzina oskarżała o to, że odmówił jej pomocy.
Kalisz, który był szefem MSWiA, kiedy toczyło się śledztwo ws. Olewnika, zastrzegł, że nie chce mówić o tej sprawie. Przypomniał jedynie, że kiedy próbował powiedzieć, że w grę może wchodzić samouprowadzenie, źle się to dla niego skończyło. - Kiedy starałem się kiedyś to powiedzieć, spotkał mnie za to wielotygodniowy atak rodziny, pisowców i mediów - zaznaczył.
I dodał: - Po mnie to może spłynąć, jestem politykiem, liczę się z takimi bezprawnymi oskarżeniami. Ale należy pomyśleć o moich bliskich, przyjaciołach.
Kalisz podkreślił, że może powiedzieć, jak było. - Państwo Olewnikowie przyszli wtedy do gabinetu ministra spraw wewnętrznych, niezapowiedzianie, bez uprzedzenia. A ja z tyłu głowy miałem to, o czym się teraz mówi. Wiedziałem też, że jako minister nie powinienem ich przyjmować, że tak się nie załatwia tego typu spraw - powiedział Kalisz, przypominając, że ojciec Olewnika chciał, co zeznał przed komisją śledczą, by zadzwonił do policji. - Wtedy ja bym złamał prawo - dodał.
W kwietniu 2008 roku Włodzimierz Olewnik oskarżył polityków SLD, że błędy popełnione za rządów SLD doprowadziły do śmierci jego syna. Najbardziej ostre słowa padły wówczas pod adresem Ryszarda Kalisza, szefa MSWiA w latach 2004-2005 Olewnik zarzucił Kaliszowi, że nie znalazł czasu, aby porozmawiać z potrzebującą pomocy rodziną.
"Dowody niesatysfakcjonujące dla rodziny"
Jest to z całą pewnością zaskakujące, ale z drugiej strony potwierdza pierwotną wersję prokuratury, która mówiła o samouprowadzeniu. Na pewno nie jest to satysfakcjonujące dla rodziny - powiedział z kolei na antenie TVN24 były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.
Podkreślił, że ma satysfakcję, iż śledztwo przeniesiono do gdańskiej prokuratury, która w jego opinii bardzo rzetelnie prowadzi postępowanie ws. Olewnika.
Zdaniem byłego ministra sprawiedliwości, nowe dowody, które wskazują na samouprowadzenie, stawiają w lepszym świetle organy ścigania.
- Śledztwo - w nowej wersji (po przejęciu przez gdańską prokuraturę - red.) - trwa od 2008 roku. Te ustalenia są rzetelne i dokładne - powiedział Ćwiąkalski. I dodał: - Prokurator Niemczyk, który podjął to śledztwo wraz z zespołem, jak widać traktuje to poważnie. Zarzuty pod adresem śledczych, że prowadzili postępowanie wadliwie, nie do końca są prawdziwe.
W opinii Ćwiąkalskiego, śledztwo ws. Olewnika powinno się zakończyć w ciągu najbliższych czterech lat. - To nie znaczy, że zostaną ustalone wszystkie możliwe wątki i to śledztwo zostanie rozwikłane w najdrobniejszych szczegółach, bo sporo lat upłynęło od sprawy - zaznaczył były minister sprawiedliwości.
Nagranie z telefonu
Jak dowiedział się portal tvn24.pl, prokuratura ma dowód, że Krzysztof Olewnik instruował swoich porywaczy jak mają rozmawiać z jego rodziną. Wersję o samouprowadzeniu w 2001 r. syna płockiego przedsiębiorcy ma potwierdzać nagranie z telefonu komórkowego jednego z porywaczy.
Na nagraniu słychać głos Krzysztofa Olewnika, zarejestrowany jeszcze przed połączeniem telefonicznym. Przekazuje on instrukcje jednemu ze swoich oprawców co ten ma mówić jego rodzinie.
Według Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku ma to być główny dowód na samouprowadzenie Krzysztofa Olewnika. Wczoraj w domu należącym do jego rodziny, policja poszukiwała dowodów, między innymi oryginalnych nagrań rozmów, a także korespondencji pomiędzy Krzysztofem, a jego rodziną.
Włodzimierz Olewnik, ojciec Krzysztofa, zarzuty o ukrywanie dowodów uważa za absurdalne, a wersję wydarzeń przedstawioną przez prokuraturę, za "najwygodniejszą dla wszystkich organów".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24