- Jej ucieczka jest odpowiedzią na uczestnictwo w ewentualnych badaniach wariografem - tak Krzysztof Rutkowski tłumaczy zniknięcie matki półrocznej Madzi z Sosnowca, Katarzyny W. Jak powiedział, miały być jej zadane zasadnicze pytania dotyczące śmierci jej córki m.in.: czy celowo ją spowodowała i czy ktoś jej w tym pomagał. Rutkowski podkreślił, że nie samo badanie wariografem ma znaczenie, ale zachowanie przed.
Rutkowski wyjaśnił, że zaplanowane na dziś badanie przy użyciu wariografu miało wyjaśnić ewentualny udział Katarzyny W. w zaginięciu jej dziecka.
"Nieinwazyjne" pytania
Poinformował, że kobieta miała usłyszeć m.in. takie - "nieinwazyjne" w jego ocenie - pytania: "czy celowo spowodowałaś śmierć córki; czy w ukryciu ciała córki pomagała ci inna osoba; czy 24 stycznia ranę na głowie zadała ci osoba, którą znasz; czy twoja córka zmarła w innym dniu niż zostało zgłoszone porwanie".
- Rozmowa ta miała zrzucić lub potwierdzić pewne podejrzenia, które niestety mieliśmy - mówił Rutkowski. Dodał, że zdecydował się ujawnić przygotowane pytania, bo nie zamierza już więcej podejmować badań z udziałem Katarzyny W. - Jej decyzja jest jednoznaczna - ocenił, wskazując na zniknięcie kobiety. - Osoba, która chce zrzucić z siebie piętno podejrzeń, chce się skonfrontować z maszyną - dodał.
Rutkowski tłumaczył, że badanie było konieczne ze względu na "dziwne zachowanie" Katarzyny W. w 3. minucie wywiadu, jakiego niedawno udzieliła TVN24. Dodał, że pomysł badań pochodził od jej męża.
Dla Rutkowskiego - "sprawa zamknięta"
Rutkowski przypomniał, że Katarzyna W. jest osobą wolną, może więc przebywać w dowolnym miejscu. Pytany o pozostawione przez kobietę dwa listy, ujawnił, że mowa w nich jest o "tzw. odejściu, żeby Bartek mógł swobodnie żyć". Zapewnił, że w listach nie było żadnych myśli samobójczych, a mąż Katarzyny W. nie zauważył wcześniej dziwnych zachowań żony. Nadmienił, że "ma pomysł gdzie kobieta teraz może się ukrywać", jednak tego nie ujawnił.
Powiedział, że życie tego małżeństwa dotychczas było uregulowane i unormowane. Poinformował, że otrzymali propozycje przeprowadzenia się za granicę – do Anglii, Niemiec lub Holandii – chciano im tam zapewnić mieszkanie i pracę. Nie zdecydowali się jednak na taki krok, m.in. przez konieczność częstych wezwań do prokuratury.
Rutkowski dodał, że Bartek zostaje na razie w Łodzi. Dla niego samego zaś - stwierdził - "sprawa jest już zamknięta". - Ja dalej w to nie wchodzę - powiedział, bo - jak uzasadnił - Katarzyna W. jest "osobą niepoważną", o czym świadczy jej dzisiejsze zachowanie. - Zawiodła męża i rodzinę męża - dodał.
Ślady zostawił pracownik telewizji?
Rutkowski odniósł się też do śladów męskich butów, które znaleziono w przedpokoju mieszkania, skąd uciekła Katarzyna W.
- Ślady te mogą pochodzić z butów, które mamy zabezpieczone. To obuwie jednego z pracowników telewizji, który wszedł tam o godz. 8 rano, nie informując o tym nikogo – powiedział współwłaściciel agencji detektywistycznej.
Buty o rozmiarze 44 mają zostać przekazane policji.
"Nie można wykluczyć, że ktoś pomagał Katarzynie W."
Wcześniej Rutkowski mówił, że ktoś najwyraźniej pomagał Katarzynie W. Stwierdził, że trzeba ustalić czy mógł to być mężczyzna, którego ślady butów znaleziono w miejscu zamieszkania kobiety. - Być może pomagał jej wcześniej, trudno się do tego odnieść - powiedział Rutkowski. - Są jednak ślady butów, pozostawione w przedpokoju.
Jego zdaniem, możliwe, że ktoś wszedł do mieszkania, kiedy spał w nim mąż Katarzyny W. i wraz z kobietą opuścił dom. Sypialnię od wejścia dzieli ok 30 metrów i podwójne drzwi.
Rutkowski podkreślił jednocześnie, że nie można wykluczyć, że to sama Katarzyna W. "zorganizowała buty i odcisnęła je w przedpokoju". Choć nie sądzi, żeby była aż tak wyrachowana, żeby wprowadzać w błąd męża i sugerować, że w jej życiu jest inny mężczyzna.
Zaskoczony, ale nie załamany
Pytany o reakcję męża Katarzyny W., powiedział, że jest on bardzo zaskoczony, choć nie załamany i będzie chciał wyjaśnić sprawę, jak kobieta się znajdzie. - A chyba nie będzie to problem, bo jest to najbardziej rozpoznawalna twarz w Polsce - skwitował
W tej sytuacji, jak stwierdził, odnalezienie Katarzyny W. jest kwestią kilku godzin, wtedy policja lub jego biuro detektywistyczne powinno dostać jakiś sygnał, gdzie znajduje się kobieta.
Zaznaczył, że pracownicy Rutkowskiego nie szukają Katarzyny W., "bo jest osobą dorosłą" i opuściła mieszkanie na własną wolę. - Musimy uszanować jej decyzję - zaznaczył, dodając, że kobieta zabrała z domu swoje podstawowe rzeczy.
Prokuratura: Nie ma podstaw do poszukiwań
Łódzka policja przyjęła w środę zawiadomienie o zaginięciu Katarzyny W. podejrzanej m.in. o nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka. Kobieta opuściła miejsce zamieszkania w środę rano między godziną 5 a 9. Policję zawiadomił mąż.
Katarzyna W. podejrzana jest o nieumyślne spowodowanie śmierci półrocznej córki. Prokuratura postawiła jej również zarzuty zawiadomienia organów ścigania o niepopełnionym przestępstwie i tworzenia fałszywych dowodów.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24