Biuro Bezpieczeństwa Narodowego przekonuje, że publikacja raportu ws. śmierci Piotra Stańczaka nie ma nic wspólnego ze zbliżającymi się eurowyborami. Jednak termin jego publikacji skrytykował nawet prezydent. - Raport powinien ukazać się po wyborach - mówił Lech Kaczyński na antenie Radia Gdańsk.
Dokument na temat śmierci polskiego geologa Piotra Stańczaka, który został porwany i zabity w Pakistanie, Biura Bezpieczeństwa Narodowego opublikowało w środę.
W dokumencie zarzuca się rządowi "nieskuteczne działania". W ocenie szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego, analiza BBN to polityczna gra przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. - To gra śmiercią naszego rodaka. Aleksander Szczygło już dostatecznie dużo złej krwi spowodował - komentował na gorąco w TVN24.
Z kolei Donald Tusk miał tylko jedno słowo na określenie całej sprawy: "Skandal".
Termin niefortunny
Według Lecha Kaczyńskiego czas, w którym ukazała się analiza BBN jest rzeczywiście "niefortunny". Lech Kaczyński zastrzegł, że raport Biura Bezpieczeństwa Narodowego powinien ukazać się po wyborach, nie dlatego, że wpisuje się w kampanię wyborczą, ale dlatego, że "są takie zarzuty". - Natomiast sama sprawa wymaga odpowiedzi - dodał.
Pytany, czy zgadza się z treścią analizy BBN, odpowiedział: - Mogę powiedzieć jedną rzecz: wrócę do tego później, gdyż uważam, że termin - bez mojej wiedzy - był niefortunny do opublikowania.
Lech Kaczyński nawiązał również do śmierci Barbary Blidy. - Ja chciałem przypomnieć sprawę pani Barbary Blidy - wyjątkowo niefortunnej śmierci - rzeczywiście tragicznej, ale samobójczej. Wtedy jakoś nikt nie stawiał sprawy, czy można się zajmować w polityce ludzkim życiem. Teraz nagle ta sprawa staje - powiedział Lech Kaczyński.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24