Trzy psy zaatakowały 58-latkę, która jechała na rowerze drogą powiatową w okolicach Prusinowa w woj. warmińsko-mazurskim. Kobieta trafiła z pogryzionymi rękami, nogami i twarzą do szpitala.
Kobieta jechała na jagody drogą powiatową pod Działdowem. - W pewnym momencie zobaczyła trzy duże psy, na pierwszy rzut oka wilczury. Chcąc uniknąć ataku zwierząt, zeszła z roweru. To jednak nie pomogło. Zwierzęta zaatakowały - relacjonował reporter TVN24 Mariusz Sidorkiewicz.
100 szwów
Jak dodał, kobieta próbowała bronić się przy pomocy roweru, ale psy wywróciły ją i wciągnęły do rowu. - Jeden ciągnął za nogę, drugi za rękę. Trzeci chwycił za szyję - mówiła kobieta. Dodała, że próbowała powstrzymać psa, żeby nie przegryzł jej tętnicy. Jak powiedziała, w tym czasie przejeżdżało sześć samochodów. Nikt się nie zatrzymał. Dopiero po kilkunastu minutach zrobił to kolejny kierowca. Na miejscu pojawiła się policja i służby ratunkowe.
Kobieta z pogryzionymi rękami, nogami i twarzą trafiła do szpitala. Lekarze założyli jej blisko 100 szwów. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Właściciel: nie czuję się winny
Funkcjonariusze szybko ustalili, że właścicielem psów jest okoliczny mieszkaniec, który posiada stawy hodowlane. Jak mówił reporter, mężczyzna twierdzi, że bardzo dobrze zabezpieczał swoją posesję, ale psy wydostały się przez dziurę w ogrodzeniu. Pozostała ona po włamaniu. - Chciałem bardzo przeprosić tą panią za ból i cierpienie. Po prostu powinna też mnie zrozumieć, że to nie była moja wina. Nie czuję się winny - powiedział właściciel. Sprawę wyjaśni policja. Jeśli funkcjonariusz uznają, że właściciel psów jest winny tragedii, może odpowiedzieć za narażenie życia i zdrowia kobiety. Grozi za to do roku więzienia.
Autor: js/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24