Nie wszyscy milicjanci w czasach PRL zajmowali się tropieniem i prześladowaniem opozycji. W niebieskich mundurach byli też tacy, chociaż nieliczni, którzy z antykomunistyczną opozycją współpracowali. Teraz w końcu doczekali się nagrody.
- Służba to także imperatyw służenia temu, co najważniejsze - nie służby złemu, nie przeciwko swojej ojczyźnie, ale krajowi. Panowie pokazali w skrajnie trudnych warunkach, że rozumieją do głębi sens pojęcia służby Polsce, służby ojczyźnie - mówił zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak, wręczając milicjantom w imieniu Lecha Kaczyńskiego krzyże Orderu Odrodzenia Polski.
Stasiak powiedział, że odznaczenia świadczą, iż "Rzeczpospolita pokazuje panów jako wzór służby; ludzi, którzy potrafili służyć właśnie dlatego, że rozumieli sens tego pojęcia". - Są panowie przedmiotem dumy policjantów obchodzących swoje święto, przedmiotem dumy służb wolnej Polski - dodał Stasiak, gratulując w imieniu prezydenta.
"Lech Kaczyński docenił nasze wysiłki"
Odznaczeni nie kryli wzruszenia. - Chcę podziękować prezydentowi, który nie
Buntując się w 81 roku, chcąc reform ustrojowych, reform w milicji, wiedzieliśmy, co może nas czekać. Nie liczyliśmy na zaszczyty, ale po zmianie ustroju doznaliśmy uczucia pewnego zawodu, gdy kolejni prezydenci honorowali tych, którzy wiernie do końca służyli totalitarnej władzy. Lech Kaczyński docenił nasze wysiłki Wiktor Mikusiński
- Buntując się w 81 roku, chcąc reform ustrojowych, reform w milicji, wiedzieliśmy, co może nas czekać. Nie liczyliśmy na zaszczyty, ale po zmianie ustroju doznaliśmy uczucia pewnego zawodu, gdy kolejni prezydenci honorowali tych, którzy wiernie do końca służyli totalitarnej władzy. Lech Kaczyński docenił nasze wysiłki - dodał Mikusiński, uhonorowany Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Przymusowo w milicji
Wśród odznaczonych był także Jan Druć - działacz "Solidarności", zatrzymany w listopadzie 1981 na rozklejaniu podziemnych plakatów i wkrótce potem w ramach represji wcielony do milicji. W stanie wojennym został skazany na rok więzienia za odmowę wykonania rozkazu.
- Nigdy nie byłem w pierwszej linii, nie biłem ludzi, sercem byłem po drugiej stronie barykady. Czułem się obco, jadąc na akcje czułem wrogość innych milicjantów - wspominał Druć, który pracował w hucie Batory w Chorzowie.
Jednostka, do której go skierowano, była także pod kopalnią "Wujek". Druć miał ochraniać samochody, legitymować i zatrzymywać wychodzących z kopalni górników, ale tego nie robił. Odsiedział w więzieniu 9 miesięcy, w latach 80. wyjechał do Australii. - Jadąc na urlop do Polski nie wiedziałem o wręczeniu orderów. Musiałem trochę zmienić plany - powiedział.
W uroczystości wzięli udział m.in. wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski i rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24