- Tego dnia powinni być razem, w Gdańsku - mówiła w "Kropce nad i" TVN24 Jadwiga Staniszkis. Według socjolożki, dobrze się stało, że na dzisiejszych uroczystościach rocznicowych premier podziękował prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu za pomoc w funkcjonowaniu "Solidarności".
Zdaniem Jadwigi Staniszkis, źle stało się, że prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk nie spotkali się dziś na uroczystościach 20. rocznicy wyborów z 1989 roku w Gdańsku. Jednak - zdaniem socjolożki - na plus premierowi Tuskowi należy zapisać, że podziękował dziś Lechowi Kaczyńskiemu za to, że "w tych najtrudniejszych chwilach pomagał Lechowi Wałęsie i był obecny przy odbudowie tej wielkiej Solidarności". - Oczywiście, pomagał - mówiła Staniszkis. I dodała, że obecny prezydent prowadził w Wolnych Związkach Zawodowych wykłady z prawa pracy, a także uczestniczył w przygotowaniach Andrzeja Gwiazdy do "najbardziej skomplikowanej części negocjacji".
To był skomplikowany dyskurs prawniczy
- Ja byłam w stoczni i słyszałam Andrzeja Gwiazdę, jak prowadził najbardziej skomplikowaną część negocjacji, gdzie podpisanymi przez Polskę konwencjami, uzasadniano naturalność powstania wolnych związków - mówiła socjolożka. - To był skomplikowany dyskurs prawniczy, być może w przygotowaniu tego brał udział także Lech Kaczyński - mówiła Staniszkis.
Według niej, pomysł "Wasz prezydent, nasz premier" i desygnowanie Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta, w rzeczywistości padł od strony komunistycznej. - Pomysł ten wyszedł od Rajkowskiego - mówiła Staniszkis. I dodała, że rozwiązanie to "było optymalne", tym bardziej, że Polska była pierwszym krajem, który wszedł na tę drogę. Według Staniszkis, "prezydentura Jaruzelskiego była dyskretna". - To dla mnie postać tragiczna, ciągle wiemy zbyt mało, by go osądzać - puentowała Staniszkis.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24