Prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" Krystian Markiewicz oświadczył w czwartek, że nie stawi się na wezwanie rzeczników dyscyplinarnych sędziów sądów powszechnych. Jego zdaniem ich "osobiste zaangażowanie w nękanie sędziów walczących o praworządność nie gwarantuje bezstronności takich postępowań". Rzecznik dyscyplinarny Piotr Schab powiedział TVN24, że to zachowanie "winno być rozpatrywane, choć oczywiście kwestii przesądzić na obecnym etapie nie sposób, jako delikt dyscyplinarny".
"Jako sędzia i profesor mam obowiązek dbać o przestrzeganie prawa i sam dochowywać najwyższych standardów zarówno etycznych, jak i konstytucyjnych. W związku z wielokrotnym łamaniem prawa przez rzeczników dyscyplinarnych, powołanych przez polityka - Ministra Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę, oraz ujawnioną aferą 'hejtowania sędziów', zostałem postawiony przed jedną z najtrudniejszych decyzji w mojej zawodowej karierze" - napisał sędzia w przesłanym w czwartek oświadczeniu.
Jak przekazał, zdecydował "nie stawiać się dzisiaj na wezwanie rzeczników dyscyplinarnych (Piotra) Schaba, (Michała) Lasoty i (Przemysława) Radzika jako osób, które zostały wybrane w politycznej procedurze i – jak wynika z doniesień medialnych – uczestniczyły w grupie, która nękała mnie i moich najbliższych".
Markiewicz: będę stawiać się wyłącznie przed sądem
Według sędziego, rzecznicy dyscyplinarni "nie podjęli żadnych istotnych czynności dyscyplinarnych, zmierzających do wyjaśnienia tzw. 'afery hejtowania sędziów' w Ministerstwie Sprawiedliwości" ani też "nie złożyli przekonujących wyjaśnień w sprawie afery, w którą mieli być zaangażowani".
"Ponadto łamią oni prawo, wszczynając postępowania w sprawie zachowań sędziów sądów rejonowych i okręgowych, do czego nie są właściwi, a nadto przesłuchując świadków przed wszczęciem postępowania - na co wskazywały opinie prawne sporządzone dla SSP "lustitia"' - napisał sędzia Markiewicz. Ocenił, że "ich osobiste zaangażowanie w nękanie sędziów walczących o praworządność nie gwarantuje bezstronności takich postępowań".
"Do czasu rozstrzygnięcia przez Trybunał Sprawiedliwości UE zarzutów, dotyczących represyjnego i politycznego systemu dyscyplinarnego sędziów, będę stawiał się wyłącznie przed sądem, a nie osobami, które pełnią funkcje z politycznego nadania i nękają niezależnych sędziów" - dodał.
"Powyższe poddaję pod rozwagę wszystkim osobom wezwanym przez ww. rzeczników" - zakończył swoje oświadczenie.
Rzecznik o "delikcie dyscyplinarnym"
Rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych Piotr Schab powiedział TVN24, że "sędzia ten wspierając tytuł do sformułowania tego oświadczenia i przywilej sformułowania tego oświadczenia swoim tytułem profesorskim oraz stanowiskiem sędziego publicznie nawołuje do łamania ustawy, publicznie nawołuje do łamania prawa przez innych sędziów motywując to, tak jak wskazałem przed chwilą, faktem posiadania tytułu profesorskiego oraz pełnieniem stanowiska sędziego".
- Nadto zważyć trzeba, że motywy przedłożone przez pana sędziego do sformułowania tego publicznego wezwania nie odpowiadają prawdzie. Wobec faktu, że sędzia w sposób niedopuszczalny neguje swe uczestnictwo w czynnościach procesowych przewidzianych ustawą, a nadto wobec faktu, że sędzia nawołuje innych sędziów do łamania prawa i czyni to publicznie, zachowanie to winno być rozpatrywane, choć oczywiście kwestii przesądzić na obecnym etapie nie sposób, jako delikt dyscyplinarny.
Piotr Schab powtórzył też ten argument w oświadczeniu wydanym w czwartek.
"Oświadczenie sędziego Krystiana Markiewicza, iż nie stawi się w celu złożenia zeznań przed Rzecznikiem Dyscyplinarnym Sędziów Sądów Powszechnych z przyczyn, które stanowią dla niego płaszczyznę oceny działań Rzecznika i jego Zastępców, a które uznać trzeba za fałszywy pretekst do uchylenia się od udziału w tej czynności - negacja obowiązujących zapisów ustawowych oraz publiczne wezwanie sędziów do łamania prawa, stanowić mogą w moim przekonaniu delikt dyscyplinarny" - czytamy w oświadczeniu sędziego Schaba.
"Wzywanie mnie co tydzień uniemożliwia mi wykonywanie obowiązków"
- Trudno jest mi komentować tego typu wypowiedzi pana rzecznika z nominacji Ziobry. Jeżeli chodzi o kwestie mojego tytułu profesora Uniwersytetu Śląskiego to ewentualnie powinien rozmawiać z rektorem. Być może przyjdą takie czasy, kiedy stopnie naukowe też będą odbierane - skomentował słowa rzecznika dyscyplinarnego Markiewicz.
- Ja w przeciwieństwie do innych osób, które są w Ministerstwie Sprawiedliwości albo są na usługach ministra sprawiedliwości, mam zamiar cały czas orzekać w sądzie, wydawać wyroki w imieniu Rzeczypospolitej, bo to jest mój obowiązek jako sędziego. Orzekam dla ludzi - podkreślił.
- Wzywanie mnie co tydzień na różne wyimaginowane potrzeby rzeczników dyscyplinarnych całkowicie uniemożliwia mi prawidłowe wykonywanie moich obowiązków orzeczniczych - dodał prezes Iustitii.
Odnosząc się do swojego oświadczenia powiedział, że to również "przejaw solidarności z tym, co zrobiła pani sędzia Anna Bator w Warszawie".
Sędzia Anna Bator-Ciesielska z warszawskiego Sądu Okręgowego odmówiła wspólnego orzekania z zastępcą rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych Przemysławem Radzikiem. Według "Gazety Wyborczej" i Onetu miał on należeć do grupy "Kasta", szkalującej innych sędziów.
"Solidaryzujemy się z decyzją prezesa Markiewicza"
- Nie może być tak, powiem obrazowo, że kat będzie rozliczał ofiarę, nie może być tak, że ludzie, którzy dzięki Ziobrze i dzięki PiS-owi sprawują określone funkcje i ludzie, którzy brali udział w nękaniu sędziów, dzisiaj będą w postępowaniach dyscyplinarnych raz jeszcze tych sędziów nękać - skomentował poseł PO-KO Borys Budka.
- My w imię zasad solidaryzujemy się z decyzją pana prezesa Markiewicza i wiemy, że nie miał innego wyjścia niżeli odmówić brania udziału w tej farsie, w tej procedurze, która ma na celu upodlanie polskich sędziów - oświadczył.
Afera hejterska
Onet napisał, że urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości - w tym były już wiceminister Łukasz Piebiak - mieli stać za zorganizowanym hejtem wobec sędziów krytykujących zmiany w wymiarze sprawiedliwości wprowadzane przez Zjednoczoną Prawicę.
Według informacji mediów na komunikatorze WhatsApp miała powstać zamknięta grupa o nazwie "Kasta", która wymieniała się pomysłami na oczernianie niektórych sędziów.
Autor: js/adso / Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP