To Lech Woszczerowicz ostrzegł Andrzeja Leppera przed zatrzymaniem przez CBA w związku z aferą gruntową. Tak wynika z zeznań podpułkownika Biura Ochrony Rządu - pisze "Newsweek". - Te zeznania to żadna rewelacja - komentował Lepper.
Zdaniem lidera Samoobrony "Newsweek" poprzez artykuł o zeznaniach Koschalkego chce "podgrzać sprawę", a informacje o tym, jakoby Woszczerowicz miał go ostrzec, to żadna nowość. - Taka rewelacja jak to, że ktoś kiedyś poleciał na Księżyc. No poleciał. Te zeznania były na początku znane, nie wiem gdzie tu rewelacja - bagatelizował Lepper.
Zapewnił też, że Arkadiusz Koschalke nie był nigdy w jego chronie i nie mógł uczestniczyć w jego porannych rozmowach.
Zeznania Koschalkego
Według "Newsweeka" Koszalke ochraniał szefa Samoobrony, gdy ten był wicepremierem i ministrem rolnictwa, a w jego zeznaniach pojawia się nazwisko Woszczerowicza. - Lepper twierdził, że dowiedział się o tym od posła o nazwisku Oszczerowicz - powiedział oficer w prokuraturze.
Później doprecyzował, że chodzi o Lecha Woszczerowicza. - To bzdury - tak były poseł skomentował informacje podpułkownika BOR.
Kropki, Marriott i 40. piętro
Jednak słowa Koschalkego potwierdzają najważniejszą wersję przyjmowaną przez śledczych szukających winnych przecieku.
Według tej wersji, Woszczerowicz o planowej akcji CBA dowiedział się wieczorem 5 lipca 2007 r. od Ryszarda Krauzego, a biznesmenowi miał o tym powiedzieć Janusz Kaczmarek, ówczesy szef MSWiA. Krauze miał wysłać Woszczerowicza z tą informacją do Leppera, z którym ten faktycznie rozmawiał następnego dnia rano.
Protokoły z przesłuchań podpułkownika BOR w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie trafiły już do kancelarii tajnej Sejmu. Zażądała ich komisja śledcza, która bada czy w śledztwie w sprawie przecieku w sprawie afery gruntowej nie doszło do politycznych nacisków na prokuratorów i służby specjalne.
Źródło: "Newsweek"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24