Z lękami depresyjnymi, nadwrażliwością emocjonalną i wahaniami temperamentu. Do tego: nieudacznicy i kryminaliści. Taki obraz kandydatów do zawodowej służby w Wojsku Polskim maluje czwartkowy "Dziennik".
Do wstępowania w szeregi armii miała zachęcać kampania informacyjna uruchomiona kilka tygodni temu na zlecenie resortu obrony kosztem dwóch milionów złotych. I choć kandydatów do wojska rzeczywiście przybywa - w tym roku jest ich trzy razy więcej niż w ubiegłym - to ich przydatność jest mocno wątpliwa.
Przestępcy i chorzy
- Przychodzą do nas kandydaci z lękami depresyjnymi, z nadwrażliwością emocjonalną, wahaniami temperamentu. Wielu odpada na testach badających poziom intelektu - mówi kierownik poradni psychologicznej WKU w Rzeszowie Mirosław Jarosiński.
Przychodzą do nas kandydaci z lękami depresyjnymi, z nadwrażliwością emocjonalną, wahaniami temperamentu. Wielu odpada na testach badających poziom intelektu. Mirosław Jarosiński, szef poradni psychologicznej WKU w Rzeszowie
Za broń chcą też chwycić kryminaliści, którzy na komisjach ukrywają przestępczą przeszłość, a nawet osoby, z których wcześniej armia zrezygnowała ze względu na stan zdrowia. We Wrocławiu żołnierzem chciał zostać gruźlik, a do krakowskiego WKU zgłosiło się kilkunastu kandydatów z poważnymi defektami wzroku.
Jeden na pięciu
Na dodatek kandydaci są nieprzygotowani fizycznie do służby. - Testy sprawnościowe oblewa jedna trzecia z nich - twierdzi wojskowy komendant uzupełnień w Lublinie ppłk Zdzisław Zwierz.
Dowódca wojsk lądowych generał Waldemar Skrzypczak przyznaje: - Tylko co piąty poborowy przechodzi pozytywną weryfikację.
Efekt jest jednak taki, że wojsku wciąż brakuje około 42 tys. ochotników.
Źródło: "Dziennik"