Horror na Podlasiu. Ojciec przez ponad sześć lat więził i gwałcił swoją córkę. 21-letnia dziś kobieta urodziła dwójkę dzieci - dzieci, których on podobno jest ojcem. Tuż po urodzeniu dziewczyna je oddała. Policja zatrzymała, a sąd w Siemiatyczach aresztował na trzy miesiące 45-letniego mężczyznę.
- Ta gehenna trwała ponad 6 lat - powiedział TVN24 rzecznik podlaskiej policji Jacek Dobrzyński. Kobieta zgłosiła się na policję przed tygodniem i powiedziała, że ojciec przez 6 lat regularnie ją gwałcił. - Najprawdopodobniej w rezultacie wymuszonych przemocą i groźbami śmierci zbliżeń, młoda kobieta urodziła dwoje dzieci – powiedział Dobrzyński.
Gehenna w rodzinnym domu
Tragedia rozgrywała się w Grodzisku, wiosce pod Siemiatyczami. - W ciągu kilkugodzinnej rozmowy 21-latki z policjantką wyłonił się obraz dramatu, jaki zgotował jej ojciec - opisuje rzecznik.
Jedno z dzieci urodziło się w lutym w 2005 roku we wrocławskim szpitalu, a dwa lata później przyszło na świat drugie - tym razem w szpitalu w Siemiatyczach. W obu przypadkach dziewczynie w szpitalu towarzyszył ojciec. Kobieta powiedziała też, że pod jego presją dzieci zostawiła w szpitalu i zrzekała się praw do nich.
Zaczęło się, gdy miała 14 lat
- Jej gehenna rozpoczęła się, gdy miała 14 lat – mówi TVN24 Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji. Według policjanta, dziewczyna była przetrzymywana i krępowana w pomieszczeniu, z którego była wyciągana klamka. – Mimo wszystko, mogła na jakiś czas opuszczać mieszkanie, np. gdy rodziła dzieci – mówił Sokołowski.
Nie przyznaje się do zarzutów
Zwyrodnialec próbował uciec, kiedy policja zaczęła śledztwo. Rozpoczęto ogólnopolskie poszukiwania, które zakończyły się ujęciem mężczyzny w Siedlcach. Policja przypuszcza, że 45-latek planował wyjazd za granicę. Teraz z siedmioma zarzutami został aresztowany na 3 miesiące i trafił do aresztu w Hajnówce. Mężczyzna podczas zatrzymania nie przyznawał się do zarzutów. Kiedy przewożono go na przesłuchanie, milczał.
Poważne zarzuty
Jak poinformował szef siemiatyckiej prokuratury rejonowej, podejrzanemu postawiono m.in. zarzuty doprowadzenia córki, z użyciem gróźb i przemocy, wielokrotnie, do obcowania płciowego. Część tych czynów miała miejsce przed ukończeniem przez dziewczynę 15 lat. Inne zarzuty, to także m.in. groźby karalne i bezpodstawne pozbawianie wolności.
Dziewczyna chodziła do szkoły
Pokrzywdzona została otoczona opieką psychologa. Sprawę prowadzi Prokuratura Rejonowa w Siemiatyczach. - W tej sprawie jest wiele znaków zapytania - dodaje Mariusz Sokołowski. Dziewczyna na policję zgłosiła się ze swoją matką. Policja ustala, czy matka mogła wiedzieć o tragedii. Wiadomo też, że dziewczyna chodziła do szkoły i ukończyła gimnazjum.
"Wszyscy reagowaliby niedowierzaniem"
Psycholog, Barbara Choroszewska tłumaczyła w rozmowie z TVN24, dlaczego takie ciemne strony rodziny wychodzą na światło dzienne po latach. - Nie mają wiary, że ktoś może im uwierzyć. Często mają wrażenie, że wszyscy reagowaliby niedowierzaniem i wyśmiewaniem – mówi komentująca ujawniony przypadek. - Zwykle system rodzinny utrzymuje w tajemnicy problematykę kazirodztwa, a ofiara jest zastraszana i cierpi na syndrom pourazowy – mówi Choroszczewska. Według niej, ofiara często ma przekonanie - wpojone przez sprawcę - że, jeśli ujawniłaby fakt molestowania, przyczyni się do ogromnego rodzinnego nieszczęścia. – To jest irracjonalne, bo to nieszczęście trwało wiele lat – dodaje Choroszczewska.
tk, jak/pra,iga
Źródło: TVN24, tvn24.pl, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24