Policyjny radiowóz na sygnale wjeżdża na deptak w centrum Łeby, przechodnie odsuwają się, by ustąpić miejsca funkcjonariuszom. Policjanci nie przybyli jednak na interwencję, ale by... przywieźć obiad - relacjonuje "Dziennik Bałtycki". Całe zdarzenie zarejestrowała kamera miejskiego monitoringu. Do nagrania dotarła TVN24.
Do osobliwej sytuacji doszło w poniedziałek tuż przed godz. 18.
Jak relacjonuje "Dziennik Bałtycki", oznakowany radiowóz, z włączonymi sygnałami świetlnymi i dźwiękowymi podjechał do jednego ze sklepów z pamiątkami przy ulicy Kościuszki. Ze sklepu wybiegła kobieta, która odebrała od policjanta z radiowozu przesyłkę - plastikowe opakowanie, takie, w jakie pakowane jest jedzenie w barach szybkiej obsługi.
"Czyżby bał się, że jedzenie ostygnie?"
Gazeta podkreśla, że funkcjonariuszowi prawdopodobnie zależało na czasie. I pyta: "Czyżby bał się, że jedzenie ostygnie?". Kobieta, która odebrała przesyłkę, nie chciała z dziennikarzami rozmawiać.
Zgromadzeni ludzie nie kryli zdenerwowania. Niektórzy z nich twierdzą, że to nie pierwszy taki przypadek. Rankiem tego samego dnia podobno widziano, jak radiowóz przywoził pieczywo.
Oburzenia sytuacją nie ukrywał także burmistrz Łeby Andrzej Strzechmiński. - To hańba, że policja zajmuje się wożeniem jedzenia po Łebie - powiedział, a niektórzy mieszkańcy Łeby twierdzą, że taki widok w mieście to nie pierwszyzna.
Policjant zostanie ukarany?
Sprawa zainteresowała Komendę Wojewódzką Policji w Gdańsku.
- Jeśli postępowanie wykaże, że funkcjonariusz dopuścił się naruszenia dyscypliny służbowej i obowiązującego go regulaminu, wówczas bezwzględnie wobec niego wyciągnięte zostaną konsekwencje dyscyplinarne. Jednak nastąpi to tylko i wyłącznie wtedy, gdyby okazało się, że przejazd radiowozu ulicą Kościuszki był nieuzasadniony - poinformował "Dziennik Bałtycki" podinspektor Jan Kościuk, rzecznik prasowy KWP w Gdańsku.
Źródło: "Dziennik Bałtycki", TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 (materiał bez dźwięku)