30 osób, w tym Polacy, które zdecydowały się opuścić Irak, wylądowało w czwartek na wojskowym lotnisku w Warszawie. Razem z nimi przyleciała 10-miesięczna chora na serce Irakijka.
Do Polski przyleciało rządowym samolotem dziewięć rodzin, pięć z nich ma krewnych w Polsce. Zostaną oni objęci pomocowym programem rządu i przez najbliższy miesiąc będą mieszkać w Ośrodku Konferencyjno- Szkoleniowym Straży Granicznej w Świdrze. Przybyli do kraju Polacy nie kryli, że powodem ich decyzji była pogarszająca się sytuacja w Iraku. - Tam jest bardzo źle, z dnia na dzień coraz gorzej. Wahałam się, każdy miał nadzieję, że będzie lepiej, ale nie jest - powiedziała dziennikarzom jedna z ewakuowanych Halina Grzeszczuk, która przez cztery lata mieszkała w Bagdadzie. Razem z nią do Polski wróciła jej córka, 10-letnia Nadia, mąż - urzędnik został w Iraku.
Na pokładzie samolotu była też iracka dziewczynka - Jannat, która ma tu przejść zabieg kardiologiczny. Z taką inicjatywą wystąpili żołnierze z Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku, do których zgłosił się dziadek dziecka, tłumacz polsko-arabski. Jannat cierpi na siniczą wadę serca. Taką diagnozę przedstawili lekarze ze szpitala w Bagdadzie, pod których opieką dziewczynka przebywała. Według nich operacja powinna być wykonana natychmiast, najpóźniej do 12 miesiąca życia, jednak w Bagdadzie nie ma takiej możliwości. Takie wady serca są leczone u dzieci, kiedy jeszcze są noworodkami.
TR
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24