Po dymisji Andrzeja Leppera i wiszącej nad partią rządzącą groźbie, że Samoobrona wyjdzie z koalicji PiS obmyślił scenariusz zbudowania nowej większości. Na swoją stronę miał przeciągnąć m.in. trzech posłów z Platformy Obywatelskiej.
Według "Dziennika", "na celowniku" PiS znaleźli się Roman Kosecki, Adam Szejnfeld oraz Jan Rzymełka. Do zmiany partii miały ich skusić wysokie stanowiska w rządzie.
Nowa sejmowa koalicja miałaby się opierać na posłach PiS, LPR, PSL oraz zrzeszonych w kołach Ruchu Ludowo-Narodowego, Prawicy Rzeczpospolitej oraz posłów niezrzeszonych. Daje to 228 posłów, przy minimalnej większości w Sejmie - 231. Słowem: na styk.
Stąd pomysł przekonania posłów PO do zmiany barw. Jak pisze gazeta, Roman Kosecki miał otrzymać prestiżową posadę przy organizacji Euro 2012 lub ministerstwie sportu, Adam Szejnfeld - stanowisko wiceministra rozwoju regionalnego, a Jan Rzymełka - wiceministra środowiska. Strategia opracowana przez PiS miała zakładać ściągnięcie do rządu ekspertów, by w razie potrzeby odeprzeć argument politycznej korupcji.
Rozmowy z PSL miał prowadzić Wojciech Mojzesowicz, który wrócił do klubu PiS. - Partia Pawlaka reprezentuje o wiele wyższe standardy uprawiania polityki od Samoobrony. Są też lepiej przygotowani do kierowania np. resortem rolnictwa - twierdzi Mojzesowicz. Za wsparcie rządu, PSL miał otrzymać fotel marszałka Sejmu dla Waldemara Pawlaka.
Wiceszef Platformy Bronisław Komorowski traktuje sprawę jako żart, podobnie Jan Rzymełka. Roman Kosecki odpowiada z kolei: - Podjąłbym się tego zadania, gdybym dostał konkretną propozycję. Musiałbym jednak mieć zgodę Donalda Tuska - powiedział.
Do rozmów z posłami PO ostatecznie nie doszło, bo Samoobrona warunkowo została w koalicji.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24