Krzyczały, tupały i wywoływały. W końcu dyrektor radomskiego Szpitala Specjalistycznego zdecydował się wyjść. Zamiast do nich poszedł jednak... do dziennikarzy. I zaczął mówić to, co protestujące słyszały już wielokrotnie: "nie ma szans na podwyżki". Pielęgniarki odpowiedziały ogłuszającym dźwiękiem syren i pytaniami "gdzie są ich pieniądze?"
Przy ryku takich syren dyrektor Andrzej Pawluczuk próbował tłumaczyć w południe dziennikarzom dlaczego nie może zgodzić się na żądania pielęgniarek. Szpital zadłuża się w tempie miliona złotych miesięcznie. Placówki nie stać więc na dołożenie pielęgniarkom dodatkowych 450 złotych do obecnych pensji. A tyle chcą dzisiaj.
Protestujące nie spodziewały się, że usłyszą od dyrektora co innego i dlatego nie pozwoliły mu rozmawiać z dziennikarzami. Kiedy Pawluczuk zaczynał mówić, rozlegały się dźwięki syren. Dyrektor pozostawał niewzruszony. A nawet lekko się uśmiechał. - W tych warunkach trochę trudno jest odpowiadać - oceniał chłodno.
Trafiły na odważnego dyrektora
W międzyczasie jednak starał się argumentować: - Moja propozycja jest ciągle ta sama. Na to nas stać: 1 milion dwieście tysięcy jednorazowo do podziału na pielęgniarki (każda dostałaby około tysiąca złotych brutto - red.). To możemy zagwarantować. Niepewny jest tylko termin wypłaty. Złożyliśmy obietnicę, że zostanie ona dokonana najpóźniej siedem dni po tym jak pieniądze wpłyną na konto szpitala - starał się tłumaczyć. Pieniądze, o których mówi Pawluczuk szpital ma otrzymać z NFZ.
Dyrektor zapowiada, że się nie ugnie. Zresztą czwartkową pikietę przed szpitalem, na którą zjechały pielęgniarki z różnych stron Polski, już uznał za rzecz "sprzeczną z etyką pielęgniarki". Na tę samą etykę Pawluczuk powoływał się, pytany "czy nie boi się linczu?". - Tak się boję, jak widać - rzucił do dziennikarzy. W tym samym czasie pikietujące pielęgniarki krzyczały: - Nie do dziennikarzy! Do nas proszę mówić! Co pan dla nas w ogóle zrobił? Siostry mają zgodę na pikietę szpitala do godziny 18.
Koleżanki wsparły
Rano szefowa Związku Pielęgniarek i Położnych w radomskim szpitalu Anna Trzaszczka informowała, że na protest przyjechały pielęgniarki m.in. z Pomorza i z województwa łódzkiego. Siostry strajkują od ośmiu dni. Decyzję o pikiecie podjęły po fiasku wtorkowych (kolejnych już) rozmów z dyrekcją w sprawie podwyżek.
Radomski szpital jest jedną z największych lecznic w regionie. Przyjmuje pacjentów nie tylko z Radomia, ale i z sąsiednich powiatów. Placówka zatrudnia 1500 osób, z czego około 600 to pielęgniarki i położne. Dyrekcja szacuje, że w szpitalu przebywa obecnie około 200 pacjentów (w sumie jest tam 600 łóżek).
Placówka ma 20 milionów złotych długu. Prawie 80 proc. budżetu szpitala pochłaniają wynagrodzenia. Dyrekcja nie wyklucza, że jeśli strajk pielęgniarek się zaostrzy, niektóre oddziały mogą być zamknięte. Siostry powtarzają tymczasem, że nie mają wyjścia bo dyrekcja jest głucha, a im "brakuje już sposobów" by znaleźć taki język, który usłyszy.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24