- Taki sposób komunikowania się jest niedopuszczalny. Zwrócę Januszowi Palikotowi uwagę - powiedział premier Donald Tusk, odnosząc się do wypowiedzi posła PO, jakoby prezydent Lech Kaczyński miał powiedzieć do szefa BOR gen. brygady Mariana Janickiego "won gnoju". Poważniejszych konsekwencji nie będzie. Dlaczego? - Każdy ma swojego Palikota. My na szczęście nie mamy swojego Kurskiego - powiedział Tusk.
Tusk podkreślił na konferencji prasowej, że nie toleruje tego typu wypowiedzi. Jednak żadnych konsekwencji w stosunku do posła Palikota nie zamierza w tej sprawie wyciągać.
- Nie jestem człowiekiem, który za wypowiadane słowa ma zamiar komuś głowę obcinać - stwierdził. - Kiedyś to powiedziałem: każdy ma swojego Palikota. My na szczęście nie mamy swojego Kurskiego. To jest koszt demokracji, który dzisiaj zaczynamy rozumieć lepiej niż kiedykolwiek. Wielu polityków z różnych partii będzie nadużywało ekspresji i sformułowań, których ja bym nie użył, ale w tej kwestii zwrócę uwagę posłowi Palikotowi, że ekstrawagancja może być, natomiast taki sposób komunikowania się z ludźmi, jak w tej ostatniej sprawie, wydaje mi się niedopuszczalny - dodał szef rządu.
Graś żąda wyjaśnień
Palikot nie musi się więc niczego obawiać. Choć jeszcze w piątek przed południem partyjni koledzy zapowiadali, że wypowiedź kontrowersyjnego posła nie przejdzie bez echa. Zastępca sekretarza generalnego PO Paweł Graś zapowiedział, że będzie żądał jego wyjaśnień, bo poseł nie powinien zajmować się plotkarstwem na antenie.
Reakcja Grasia to odpowiedź partii na słowa Janusza Palikota, które padły w środę w "Magazynie 24 godziny". W pewnym momencie przyznał on, że musi podzielić się z opinią publiczną informacją, którą uzyskał przypadkiem, gdy był w jednym pomieszczeniu z wicepremierem, szefem MSWiA Grzegorzem Schetyną.
- Według informacji, którą usłyszałem, pan prezydent miał się odnieść do pana generała, człowieka w mundurze: "won gnoju!" - wyjawił Palikot. rzekomo zdarzyło się to podczas środowej rozmowy Lecha Kaczyńskiego z szefem BOR dotyczącej zawieszenia szefa prezydenckiej ochrony ppłk. Krzysztofa Olszowca.
- Rozmawiałem osobiście z generałem Janickim. Dla mnie to, co mówi jest miarodajne. Szczerze mówiąc nie rozumiem posła Palikota i tego, skąd takie informacje posiadł. Będę z nim o tym wszystkim rozmawiał w przyszłym tygodniu. Moim zdaniem była to wypowiedź niepotrzebnie podgrzewająca atmosferę, która zaczynała się już wyciszać - komentował w TVN24 Paweł Graś.
Czym innym są jego (Janusza Palikota) poglądy, a czym innym jest powtarzanie plotek. Zupełnie mi to do pana posła nie pasuje. Paweł Graś
Zastępca sekretarza generalnego PO podkreślał, że najważniejsze jest to, że - oprócz samego generała - także wszystkie inne strony, a więc szef MSWiA i Kancelaria Prezydenta, zaprzeczyli słowom Palikota.
Przeprosi?
- Może coś źle usłyszał, albo się przesłyszał, albo kogoś z kimś pomylił. Czym innym są jego poglądy, a czym innym jest powtarzanie plotek. Zupełnie mi to do pana posła nie pasuje. Jest poważnym przewodniczącym poważnej komisji i nie powinien się zajmować tego typu plotkarstwem na antenie - argumentował Graś.
I co dalej z Palikotem? I nic. Na wyjaśnieniach, jakie złoży przed swoim partyjnym kolegą prawdopodobnie się zakończy. Chyba, że ktoś każe przewodniczącemu komisji "Przyjazne Państwo" przeprosić za jego słowa. Według Grasia, Palikot powinien tak postąpić już dzisiaj.
Źródło: tvn24