Nowak o pozwie Fotygi: To jak podniesienie białej flagi

Nowak o pozwie Fotygi: To jak podniesienie białej flagi
Nowak o pozwie Fotygi: To jak podniesienie białej flagi
Źródło: TVN24

- Żałuję, że wybiera ten tryb, który trwa dłużej. Traktuję to jako podniesienie białej flagi. To forma ucieczki przed wyjaśnieniem kwestii, o które pytałem - tak Sławomir Nowak skomentował pozew cywilny, jaki skierowała przeciwko niemu Anna Fotyga. Wcześniej na Twitterze polityk PO napisał "Pani Aniu, proszę o pozew w trybie wyborczym." To ciąg dalszy sporu obojga polityków o materiał przekazany przez Fotygę Nowakowi po poniedziałkowej debacie, a dotyczący rzekomych nieprawidłowości przy budowie Stadionu Narodowego w Warszawie.

Anna Fotyga poinformowała we wtorek po południu na konferencji prasowej, że zdecydowała się skierować przeciwko Nowakowi pozew w trybie cywilnym za słowa dotyczące jej męża.

Na reakcję Nowaka nie trzeba było czekać długo. Polityk PO powiedział, że czasami takie cywilne procesy trwają w Polsce latami, dlatego żałuje, że b. szefowa MSZ zdecydowała się na ten, a nie inny tryb. Według niego, Fotyga nie odpowiedziała na jego pytania, a jej wypowiedzi podczas konferencji miały charakter "mataczenia i kluczenia".

Fotyga w obronie rodziny

Wcześniej w rozmowie z reporterem TVN24 minister w kancelarii prezydenta twierdził, że wszystko co mówił, jest zgodne z prawdą i czeka na oficjalną odpowiedź Anny Fotygi odnośnie pytań, które zadał jej podczas wczorajszego spotkania z dziennikarzami w Gdańsku.

- Jeżeli odpowiedzi są faktycznie twierdzące na postawione wczoraj przeze mnie pytania, to jest to dyskwalifikujące dla niej jeśli chodzi o udział w polskiej polityce i kandydowanie, ale poczekajmy do jej oficjalnej wypowiedzi - mówił Nowak.

Podczas konferencji Fotyga zaprzeczyła, jakoby tajemniczy XXX był jej mężem, a "to minister Nowak stał się lobbystą mojego męża. Ale dziękuję mu za to, bo mój mąż nie jest zainteresowany działalnością projektową - oznajmiła.

Dodała też, że nigdy nie działała na rzecz swojej rodziny. - Bardzo dbałam o to, by interes mojego męża w żaden sposób nie był związany z moją funkcją. Prawdę mówiąc mogę uznać, że to on stał się niejako ofiarą pełnionych przeze mnie funkcji publicznych - zaznaczyła Fotyga.

Antyniemiecka obsesja

Odnośnie kwestii obrażenia przez Fotygę polskich architektów, których nazwała Niemcami, Nowak uznał, że "świadczy to albo o jakiejś paranoi, obsesji, jakimś absurdzie kompletnym, który PiS realizuje natomiast jest to oczywiście groźne dla polityki zagranicznej. Byłoby to prawdziwym nieszczęściem i po stwierdzeniu pani Fotygi i po dzisiejszej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o Angeli Merkel, przywódczyni największego państwa europejskiego i naszego wielkiego sojusznika w UE."

- Pani Fotyga ma jakąś obsesję antyniemiecką, nawet na Stadionie Narodowym tropi Niemców - komentował.

"PiS w oparach absurdu"

Jak powiedział Nowak, obawia się o polską przyszłość i dalszą współpracę z naszym zachodnim sąsiadem, a działania PiS są niebezpieczne dla przyszłości naszego kraju.

- Oni są w jakichś oparach absurdu, są w epicentrum tego absurdu i szkodzą polskiej polityce zagranicznej, polskiemu wizerunkowi na świecie, głosząc tego rodzaju poglądy - dodał.

Sprawa ma związek z finałem sobotniej debaty Nowak-Fotyga. Fotyga wręczyła wtedy Nowakowi pendrive'a z donosem dotyczącym rzekomych nieprawidłowości przy budowie Stadionu Narodowego w Warszawie.

Oni są w jakichś oparach absurdu, są w epicentrum tego absurdu i szkodzą polskiej polityce zagranicznej, polskiemu wizerunkowi na świecie, głosząc tego rodzaju poglądy. Sławomir Nowak o PiS

Nowak w poniedziałek przedstawił zawartość pendrive'a dziennikarzom. - To jest donos osoby, która uważa, że jej zdaniem można by inaczej rozwiązać system dystrybucji ciepła na Stadionie (Narodowym - red.). Autor donosu jest anonimowy, jego nazwisko wykreślono iksami - mówił Nowak i pytał Fotygi, czy pan XXX to jej mąż, który był jednym z podwykonawców stadionu. Jednocześnie żądał, aby Anna Fotyga przeprosiła architektów za nazwanie ich Niemcami, podczas gdy są to polscy emigranci, którzy są absolwentami Politechniki Gdańskiej.

Była minister spraw zagranicznych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego odnosząc się do wypowiedzi Nowaka stwierdziła: "Próbuje on odwrócić uwagę od rzeczywistego problemu. W niemieckich firmach zatrudnianych w taki sposób do realizacji "Polski w budowie" mogą pracować osoby dowolnej narodowości, również polskiej. Nie zmienia to jednak zaprezentowanej przeze mnie w debacie tezy, że inwestycje są prowadzone w sposób nieracjonalny i nie służą procesom modernizacji gospodarczej w Polsce."

Źródło: TVN24, tvn24.pl

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: