Zmarł mający niecałe cztery miesiące chłopczyk, który przed miesiącem trafił do częstochowskiego szpitala z rozległymi obrażeniami mózgu. Prokuratura, która zarzuciła ojcu dziecka spowodowanie ciężkiego uszkodzenia ciała, nie wyklucza zmiany zarzutu.
Informację o śmierci dziecka przekazał rzecznik częstochowskiej prokuratury Romuald Basiński. Chłopczyk trafił do szpitala 6 marca. Niemowlę i jego kilkunastomiesięczna siostra byli wówczas pod opieką ojca.
Po pogotowie zadzwoniła sąsiadka, którą ojciec poprosił o pomoc.
Chłopczyk był w bardzo ciężkim stanie, był reanimowany, przewieziono go do częstochowskiego szpitala. Lekarzom nie udało się go uratować.
Ojciec aresztowany
Prokuratura pierwotnie zarzuciła 36-latkowi spowodowanie ciężkiego uszkodzenia ciała, zagrażającego życiu dziecka, za co grozi do 10 lat więzienia.
Śledczy nie mówią o pobiciu, lecz o "nadużyciu siły fizycznej", na razie z uwagi na dobro śledztwa nie chcą mówić o szczegółach.
Podejrzany nie przyznał się do winy. Jego wyjaśnienia prokuratura uznała za niespójne i sprzeczne z charakterem obrażeń chłopczyka opisanymi we wstępnej opinii lekarzy. Mężczyzna został aresztowany. Niewykluczone, że po uzyskaniu wyników sekcji zwłok dziecka zmieni się stawiany mężczyźnie zarzut.
- Protokół z sekcji zwłok będzie miał bardzo ważne znaczenie dla dalszego kierunku śledztwa - zaznaczył prok. Basiński.
Stracą prawa rodzicielskie?
Prokuratura nie znalazła podstaw do stawiania zarzutów matce dziecka, ale po interwencji pogotowia rodzicom odebrano kilkunastomiesięczną siostrę zmarłego chłopczyka.
Dziecko było zaniedbane, trafiło do placówki opiekuńczej. Prokuratura wystąpiła do sądu o odebranie praw rodzicielskich. Jak podaje prokuratura, matka nieżyjącego chłopczyka w przeszłości raz informowała o kłopotach w rodzinie, ale kiedy chciano jej pomóc, odmówiła współpracy.
W śledztwie badane jest, czy przedstawiciele opieki społecznej sprawowali właściwy nadzór nad rodziną. Jak dotąd prokuratorzy nie dopatrzyli się nieprawidłowości.
Autor: MAC/ja/k / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24