- Nie mówię NIE koalicji PO-SLD, ale poczekajmy na wybory parlamentarne. Nie spieszę się do rządzenia. Opodatkujmy symbolicznie banki, nie wydawajmy pieniędzy na IPN, na Fundusz Kościelny. - mówi w wywiadzie dla Onet.pl szef SLD Grzegorz Napieralski. Odpiera też zarzuty, jakoby jego partia walczyła z Kościołem. - Chcemy tylko rozdziału państwa i religii. - wyjaśniał.
Zdaniem Napieralskiego w świeckim kraju sprawa religii powinna być prywatną sprawą każdej rodziny. Szef SLD twierdzi, że państwo nie powinno ingerować w religię i światopogląd, ale i Kościół nie powinien ingerować w państwo. Jego zdaniem nie może być tak, że Kościół katolicki jest w jakikolwiek sposób faworyzowany.
Kwestie fundamentalne
W rozmowie z portalem Napieralski poruszył kwestię symboli religijnych. Jego zdaniem wszystkie instytucje państwowe, szkoły, parlament i urzędy powinny być wolne od krzyży i wszelkich symboli religijnych i światopoglądowych. Zaznaczył jednak, że "nie będzie po nocach ściągał krzyży".
- Kościół za bardzo ingeruje w państwo. Nie może być tak, że hierarchowie wpływają na politykę, wymuszają na politykach różne zachowania. Nie zgadzam się na ingerencję Kościoła w państwo. Jeśli w budżecie państwa brakuje pieniędzy, to dlaczego takie fundusze są wykładane na Kościół? Co z Funduszem Kościelnym? Co z Komisją Majątkową? - pytał Napieralski.
Szef SLD odpowiadał też na zarzuty metropolity gdańskiego arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia, który ostrzegał przed powrotem do "rozwiązań, które już niegdyś przerabialiśmy", mając na myśli epokę stalinizmu i głębokiego PRL.
- Dziwię się, że hierarchowie kościelni, którzy mają mówić o pojednaniu, miłości, dialogu i wierze używają takiego języka. My tylko chcemy wprowadzić standardy, które obowiązują w całej cywilizowanej Europie i świecie, czyli rozdział państwa od Kościoła i wzajemnym szacunku. Również Kościół katolicki powinien budować swój dialog na szacunku, a nie na epatowaniu tak mocnymi i nieprawdziwymi stwierdzeniami. Przykro, że arcybiskupa Głodzia stać na takie słowa.
Krzyż to słabość państwa
Zdaniem Napieralskiego to co się dzieje przed Pałacem Prezydenckim jest niepotrzebne i niezrozumiałe. Twierdzi, że w Niemczech, Francji, czy Belgii taka sytuacja nie miałaby miejsca i ten spór pokazuje tylko słabość polskiego państwa.
- W sporze o krzyż zapominamy o tym, co się wydarzyło 10 kwietnia. Nikt z walczących o krzyż nie pamięta już i nie mówi o panu prezydencie Lechu Kaczyńskim i jego małżonce oraz o tych wszystkich osobach, które wtedy zginęły. - uważa szef SLD.
Napieralski uważa, że władze Warszawy, Prezydent i służby porządkowe powinny przenieść ten krzyż już dawno temu do kościoła św. Anny lub na Powązki. Zwłaszcza źle polityk ocenia prezydenta Komorowskiego, który jego zdaniem słabo zaprezentował się podczas sporu o krzyż i "niegodnego" odsłonięcia tablicy pamiątkowej.
Nowe rozwiązania
Poza kwestiami światopoglądowymi Napieralski mówił też o kwestiach finansów i OFE. Pomysłem SLD jest powołanie specjalnej Rady Fiskalnej, która byłby niezależnym ciałem kontrolującym stan finansów publicznych. Polityk wyjaśniał, że jest bardzo zaniepokojony stanem państwowej kasy.
- Niepokojące jest to, że rząd nie przedstawia pakietu reform finansów publicznych. Podnoszenie podatków to nie jest pomysł na ratowanie finansów. Ten rząd widać nie ma pomysłu na uzdrowienie budżetu publicznego. - krytykował Napieralski.
Szef SLD zaproponował również, aby zezwolić na dowolność wyboru między OFE a ZUS. Jego zdaniem dzisiejszy system nie gwarantuje dobrych emerytur i należy zmniejszyć składki do OFE, a zwiększyć składki do ZUS.
Napieralski krytykował też spotkanie premiera Donalda Tuska z szefami OFE. - To był populizm. Tusk zachowywał się jak Putin. Stworzył się klimat, to pokazowo trzeba kogoś okrzyczeć. Zamiast ruchów PR-owych Tusk powinien pokazać konkretne rozwiązania, a nie urządzać teatrzyk dla telewizji. - oskarżał polityk lewicy.
Źródło: Onet.pl