- Możemy odrzucić ten system, wyeliminować jego przedstawicieli i nosicieli. Tylko trzeba zmienić władzę – apelował w swoim przemówieniu dotyczącym referendum emerytalnego Jarosław Kaczyński. Jak przekonywał, referendum to ma „głębszy sens”. – Jest nim odpowiedź na pytanie, czy kieszenie jednych mają być bronione jak niepodległości, a kieszenie innych drenowane.
W gorącym przemówieniu były szef rządu wskazywał między innymi, że "nie musimy żyć w dalszym ciągu w systemie postkomunistycznym, w systemie w istocie postkolonialnym". A takiego właśnie systemu bronią w opinii prezesa PiS obecnie rządzący. - Możemy ten system odrzucić i wyeliminować także jego przedstawicieli, jego nosicieli. Tylko trzeba zmienić władzę. Trzeba się trochę przyjrzeć niektórym życiorysom i wyciągnąć z nich wnioski - namawiał.
"Ten system dożywa swoich dni"
Według Kaczyńskiego referendum ws. podniesienia wieku emerytalnego to pytanie nie tyle o emerytury, ale właśnie o "system społeczny", który dziś przynosi korzyści bardzo wąskiej grupie. – Sensem tego referendum jest odpowiedź na pytanie, czy kieszenie jednych mają być bronione jak niepodległości, a kieszenie innych drenowane. Wy tego systemu bronicie, my jesteśmy przeciwni. Ten system dożywa już swoich dni, jestem o tym głęboko przekonany. (...) Wy możecie się teraz bać i macie powód się bać. Ale my się nie boimy, nie boimy się tego referendum, bo jesteśmy za Polską, która będzie się rozwijała. Dlatego będziemy popierali to referendum - mówił prezes PiS.
Wcześniej wskazywał, że to obecny rząd "tak znacząco zwiększył deficyt bezrozumnie rozrzucając pieniądze". Ale w opinii byłego premiera "potencjał rozwojowy Polski nadal jest ogromny". - Tyle że jest ten mur, którego nie można sforsować. Ale my go sforsujemy. Razem z "Solidarnością" - grzmiał Kaczyński.
"Nie do przyjęcia"
Przed prezesem PiS z mównicy sejmowej przemawiał do posłów reprezentant PO, Dariusz Rosati. Jak tłumaczył, propozycja referendum w przedłożonej postaci, a zwłaszcza pytanie, które zostało sformułowane jest "wielką polityczną manipulacją". - Po pierwsze przedłożony projekt jest niezgodny z prawem, w tym zwłaszcza z przepisami ustawy z 14 marca 2003 roku o referendum ogólnokrajowym. Po drugie i ważniejsze wniosek o przeprowadzenie referendum jest nie do przyjęcia ze względów społecznych, ponieważ spowodowałby drastyczne obniżenie poziomu życia wszystkich grup społecznych, w tym zwłaszcza przyszłych emerytów - mówił Rosati.
Polityk tłumaczył, że referendum nie może dotyczyć wydatków publicznych. Mówił, że chociaż referendum nie odnosi się do nich bezpośrednio, to przecież wiek emerytalny decyduje o wysokości wydatków budżetu państwa.
"Projekt szkodliwy"
Rosati mówił, że demografia powoduje, że mamy coraz więcej emerytów żyjących coraz dłużej, a to oznacza drastyczny spadek wysokości świadczeń. - Wśród dużej ilości Polaków utrzymuje się, mam takie wrażenie, przekonanie, że można pracować krócej i dostawać taką samą emeryturę - stwierdził Rosati.
Przywoływał statystyki dotyczące wydłużenia czasu przebywania na emeryturze przez ostatnie dwadzieścia lat. - Okrzyki o pracy do śmierci służą chyba wywołaniu czysto populistycznej euforii – mówił Rosati tłumacząc, że dane demograficzne jednoznacznie wskazują, że będziemy żyć coraz dłużej. - Lepiej mieć wyższą emeryturę, niż głodową - ocenił polityk.
- Po trzecie, przedłożony projekt jest w najwyższym stopniu szkodliwy dla państwa polskiego, ponieważ grozi załamaniem finansów publicznych i wieloletnią stagnacją gospodarczą - wymieniał kolejny powód dla odrzucenia wniosku o referendum Rosati.
Powiedział, że rozumie, że ogromnej większości Polaków może nie podobać się podniesienie wieku emerytalnego, ale "to oznacza wyższe emerytury i szybszy wzrost gospodarczy, z którego efektów będziemy korzystać wszyscy".
- Gdyby ten projekt przeszedł, a potem zyskał aprobatę 50 proc. Polaków, mielibyśmy gotową receptę na katastrofę finansową państwa - ostrzegł Rosati.
- I wreszcie po czwarte propozycja referendum w przedłożonej postaci, a zwłaszcza pytanie, które zostało sformułowane, jest wielką polityczną manipulacją - ocenił poseł PO i zaapelował do posłów o "większą odpowiedzialność". - Dla dłuższej pracy nie ma alternatywy - zakończył Dariusz Rosati.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP/Tomasz Gzell