Prokuratorzy rozpoczęli we wtorek mowy końcowe w procesie ws. podsłuchów w stołecznych restauracjach. Oskarżeni to biznesmen Marek Falenta, dwaj kelnerzy Konrad Lassota i Łukasz N. oraz współpracownik Falenty Krzysztof Rybka. Pokrzywdzeni są z kręgu polityki i biznesu.
Prokuratura oświadczyła we wtorek przed sądem, że domaga się roku i sześciu miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata dla Marka Falenty oraz po 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata dla Lassoty i Rybki.
Wszyscy trzej - zgodnie z wnioskiem prokuratury - mają też zapłacić grzywnę. W przypadku Falenty wyznaczono kwotę w wysokości 540 tys. złotych.
Jednocześnie śledczy chcą, by sąd odstąpił od ukarania Łukasza N. Musiałby on jednak wpłacić 50 tys. zł na rzecz funduszu pomocy pokrzywdzonym.
Pełnomocnicy Sikorskiego i Rostowskiego: za niska kara
Po mowie prokuratorskiej przemawiało troje pełnomocników pokrzywdzonych, będących oskarżycielami posiłkowymi w sprawie.
Reprezentanci Radosława Sikorskiego i Jacka Rostowskiego uznali, że kara grzywny i półtora roku więzienia w zawieszeniu, jakiej prokuratura żąda dla Falenty, jest zbyt niska. Złożyli oni wnioski o to, by biznesmenowi wymierzono karę trzech lub czterech lat bezwzględnego więzienia.
Dodawali, że proces nie dał odpowiedzi na pytanie, kto był rzeczywistym zleceniodawcą nagrywania klientów restauracji. Wskazywali też, że być może osoby oskarżone w tej sprawie są jedynie "wierzchołkiem góry lodowej".
Jak podkreślała mec. Katarzyna Leder, wszyscy oskarżeni: Falenta, jego współpracownik Krzysztof Rybka oraz kelnerzy Konrad Lassota i Łukasz N. "działali wspólnie i w porozumieniu w celu nagrania i upublicznienia rozmów osób publicznych ale i prywatnych".
Sąd oddalił wnioski obrony
Tuż przed zamknięciem przewodu sądowego obrońcy Falenty wnosili o to, by sąd zwrócił się do ABW i CBA o informacje ws. kontaktów Falenty z nimi (według obrony pomagał on tym służbom) oraz do MSWiA i Komendy Głównej Policji o uchylenie tajemnicy państwowej w zakresie współpracy Łukasza N. z policją.
- Jednoznacznie mamy do czynienia z sytuacją, że niektóre osoby z tego postępowania dużo wcześniej współpracowały ze służbami – mówił obrońca Falenty mec. Marek Małecki. Podkreślił, że bez tych informacji obrona jest bezradna; zaznaczył, że w ocenie obrony w archiwach służb "kryją się informacje" świadczące o niewinności jego klienta.
Po przerwie sąd wnioski obrony oddalił. Uznał, że albo nie mają one znaczenia dla procesu i są obliczone na jego przedłużenie, albo są niemożliwe do przeprowadzenia, albo już zostały częściowo przeprowadzone.
Mowy końcowe
Sąd będzie wysłuchiwał końcowych wystąpień pozostałych oskarżycieli - oraz być może także obrony - na kolejnej rozprawie, zaplanowanej na 16 grudnia.
W tej sprawie występuje kilkudziesięciu pokrzywdzonych, część z nich postanowiło zostać oskarżycielami posiłkowymi. Reprezentuje ich kilkunastu adwokatów. Na koniec głos zabiera obrona i sami oskarżeni.
Proces ruszył w maju br. Falenta i Rybka nie przyznali się do winy - Lassota i N. przyznali się. N. zeznawał, że Falenta za pieniądze zlecał nagrywanie rozmów w restauracjach. Lassota jako swą motywację wskazał "nieprawidłowości popełniane przez funkcjonariuszy publicznych".
Według prokuratury motywy działania oskarżonych miały "charakter biznesowo-finansowy". Media twierdzą, że nagrania miały być zemstą Falenty za śledztwo w sprawie jego firmy Składy Węgla, a także próbą zdobycia ważnych informacji dla działalności gospodarczej. Ujawnione w mediach nagrania wywołały kryzys w rządzie Donalda Tuska.
Autor: ts/tr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24