Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś podczas posiedzenia sejmowej komisji do spraw kontroli państwowej mówił o próbach wywierania wpływu na kontrolerów przez wiceprezesa tej instytucji Tadeusza Dziubę. Zapowiedział również, że "będzie bronił niezależności NIK jak niepodległości".
Komisja do spraw kontroli państwowej rozpatrywała w czwartek sprawozdania z działalności Najwyższej Izby Kontroli w 2020 roku. Podczas posiedzenia prezes NIK Marian Banaś mówił, że wiceprezes tej instytucji, a w przeszłości poseł PiS Tadeusz Dziuba miał działać na jej szkodę i wywierać naciski na kontrolerów Izby.
- Mieliśmy przykład wywierania nacisku przez pana wiceprezesa na kontrolerów, co do zmiany ustaleń (...), które były podparte ewidentnymi dowodami - powiedział Banaś.
Działania prokuratury
- Kierując się przepisami prawa, skierowałem zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, bo proszę państwa, nie może być tak. Jeżeli my jesteśmy niezależną izbą, tę niezależność mają również kontrolerzy w ustaleniach, które prowadzą w czasie kontroli - powiedział Banaś.
- Oczywiście prokuratura umorzyła postępowanie, nie przesłuchując nikogo ze stron. Złożyliśmy zażalenie i sąd przyjął zażalenie i nakazał przesłuchania wszystkich stron. Sprawa jest w toku - dodał.
Pod koniec lipca pisaliśmy na tvn24.pl, że sąd uchylił decyzję prokuratury o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie Tadeusza Dziuby. Zdaniem sądu decyzja prokuratury była "przedwczesna", bo śledczy powinni przesłuchać byłego polityka PiS, a także inną wiceprezes NIK Małgorzatę Motylow.
- To jest pierwsza sprawa. Ewidentne ingerowanie w ustalenia kontrolerów, co jest rzeczą niedopuszczalną i karygodną - podkreślał Banaś. - Nie może żaden prezes czy wiceprezes zmieniać ustaleń, które nie są zgodne z faktami - dodał szef NIK.
Banaś: będę bronił niezależności NIK jak niepodległości
Prezes NIK mówił, że Izba ma swoje zadania konstytucyjne. - Bada pod względem legalności, rzetelności, gospodarności i celowości dane jednostki, które kontroluje. I musimy być temu wierni. To nie może polegać na tym, że w zależności od takiej czy innej polityki my naginamy nasze ustalenia, bo ona przestanie być po prostu niezależną instytucją - dodał.
- Ja tej niezależności będę bronił jak niepodległości - podkreślił Banaś.
Tadeusz Dziuba obecny na komisji
Na posiedzeniu komisji obecny był także Dziuba. Jak relacjonowała reporterka TVN24 Małgorzata Mielcarek, na posiedzeniu było dużo emocji. Zdaniem posłów opozycji posłowie PiS celowo zaprosili wiceprezesa NIK na to posiedzenie.
- Prawo i Sprawiedliwość zaprosiło wiceprezesa Dziubę, który opowiadał o tym, co się dzieje wewnątrz Najwyższej Izb Kontroli, że są jakieś nieprawidłowości kadrowe, ale na moją propozycję, że jeżeli widzi te nieprawidłowości, to niech powiadomi Państwową Inspekcję Pracy albo prokuraturę, to mówi, że prezes Banaś działa jednak w granicach prawa, nie przekracza swoich uprawnień - mówił TVN24 Przemysław Koperski z Lewicy.
Jego zdaniem "to jest kolejna próba oddziaływania politycznego na Najwyższą Izbę Kontroli".
Koperski przekazał, że Dziuba został zaproszony przez przewodniczącego komisji. - Wydaje się, że miał dyskredytować prezesa Banasia, ale moim zdaniem kompletnie się to nie udało - dodał.
Szarama: pan prezes Banaś nie ma racji, nie chodzi o względy polityczne
Jak relacjonowała reporterka TVN24, posłowie PiS twierdzą, że chcieli mieć pełen obraz sytuacji, bo, jak słychać było na posiedzeniu komisji, prezes Banaś ma według nich działać ramię w ramię z opozycją i w związku z tym ma być mniej wiarygodny.
Poseł PiS Wojciech Szarama, odnosząc się do wystąpienia Banasia, powiedział, że "pan prezes (Banaś-red.) uznał, że te wszystkie uwagi negatywne, jeśli chodzi o jego działalność, są podyktowane względami politycznymi". - Po prostu nie ma tutaj racji. Wracanie znowu do jego spraw rodzinnych, do kwestii jego syna, było po prostu zupełnie niepotrzebne - ocenił.
Po ponaddwugodzinnej, burzliwej dyskusji komisja opowiedziała się za odrzuceniem sprawozdania NIK. Taki wniosek zostanie przedstawiony na posiedzeniu Sejmu.
Źródło: TVN24