Niemal cztery promile w organizmie miał 53-latek, który w miejscowości Majdan Bobowski (województwo lubelskie) nie dostrzegł jadącego za nim radiowozu, a zamiast skręcić w jedną z ulic wjechał do pobliskiego sadu. Zniszczył ogrodzenie i kilkadziesiąt drzewek owocowych. Podróż zakończył w rowie.
W środę (13 października) około godziny 18.30 podczas patrolu w Majdanie Bobowskim, policjanci z drogówki zwrócili uwagę na wyjeżdżający spod sklepu samochód osobowy.
Gdy podjechali do niego bliżej, kierowca zamiast skręcić na skrzyżowaniu w jedną z ulic, zjechał z niej i sforsował ogrodzenie pobliskiego sadu, po czym przejechał przez niemal 50 drzewek owocowych i uszkodził betonowe słupki.
Okazało się, że nie miał uprawnień do kierowania
- Na końcu wyjechał przez kolejne przęsło ogrodzenia i przylegającą drogę, zatrzymując się w rowie melioracyjnym. 53-latek nie mógł nawet ustać na nogach i bełkotał - mówi młodszy aspirant Paweł Cieliczko z Komendy Powiatowej Policji w Kraśniku.
Alkomat pokazał, że mężczyzna miał niemal cztery promile alkoholu w organizmie. Okazało się też, że nie miał uprawnień do kierowania.
- Teraz odpowie za swoje zachowanie przed sądem. Za jazdę w stanie nietrzeźwości grozi mu kara do dwóch lat pozbawienia wolności, zapłata świadczenia na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej w kwocie nie mniejszej niż pięć tysięcy złotych, a także orzeczenie przez sąd zakazu kierowania pojazdami na minimum trzy lata. 53-latek musi się też liczyć z koniecznością naprawienia wyrządzonych szkód - podkreśla mł. asp. Cieliczko.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPP Kraśnik