Instytut Pamięci Narodowej upublicznił oryginał listu Adama Michnika wysłany z aresztu 11 grudnia 1983 r. do ministra spraw wewnętrznych Czesława Kiszczaka. "To nie ja dziś jestem więziony - to Polska" - pisał Michnik.
W środę w IPN udostępnił kolejne dokumenty pochodzące z materiałów odnalezionych w domu wdowy po Czesławie Kiszczaku. To ostatnia porcja dokumentów. Wśród materiałów są m.in.: pisma urzędowe kierowane do Czesława Kiszczaka jako ministra spraw wewnętrznych, depesze z MSZ (clarisy) adresowane do kierownictwa MSW, materiały z prasówki przygotowywanej przez rzecznika prasowego MSW dla ministra, różne odręczne notatki, ponad 1300 fotografii (ze spotkań w willi MSW przy ul. Zawrat w 1988 r., w Magdalence w 1989 r., obrad Okrągłego Stołu w 1989 r. oraz z okresu służby Czesława Kiszczaka w organach bezpieczeństwa).
Znalazł się także oryginał odręcznego listu Adama Michnika z 11 grudnia 1983 r. do Czesława Kiszczaka, wysłanego z Aresztu Śledczego przy ul. Rakowieckiej 37 w Warszawie.
Skarga do Kiszczaka
We wstępie listu Michnik przypomina Kiszczakowi, że na początku listopada wysłał do niego skargę na funkcjonariuszy jego resortu. Jak dodał, był "pełen obrzydzenia" dla ich "postępków".
"W mym liście zwróciłem uwagę na charakter takich poczynań jak: zabranie mi z celi książek, które posiadałem za zgodą prokuratora, pozbawienie mnie dodatkowego spaceru zalecanego przez lekarza, czy pogróżki inspirowane jakimiś audycjami w zachodnich radiostacjach" - napisał.
"(...) Poprosiłem następnie odwiedzającą mnie osobę, by sprawdziła u pana, czy list doszedł. Ku mojemu zdziwieniu zakomunikował jej pan o swojej niemożności ukrócenia poczynań podległych sobie funkcjonariuszy. W przedmiocie zwrócenia mi książek do celi okazał się pan niekompetentny. Starczyło panu natomiast kompetencji by złożyć mi dość osobliwą propozycję, brzmiała ona: albo najbliższe święta spędzę na Lazurowym Wybrzeżu albo też czeka mnie proces i wiele lat więzienia" - kontynuował.
" (...) W ten sposób dowiedziałem się że Ministrowi Spraw Wewnętrznych w PRL trudniej pohamować nadgorliwych w dokuczliwości funkcjonariuszy SP niż odgadnąć wyrok sądu wojskowego i szeroką dłonią ofiarować wczasy na Lazurowym Wybrzeżu - dodał. "Ma pan duszę jak step ukraiński, panie Generale!" - stwierdził Michnik.
W dalszej części swojego listu Michnik przypomina zapewnienia ówczesnego rzecznika rządu PRL Jerzego Urbana, że "więźniowie polityczni odbywają karę w wydzielonych pomieszczeniach i nie przebywają razem z kryminalistami".
"Proszę sobie wyobrazić, że potraktowałem - o święta naiwności! - tę wypowiedź poważnie i zażądałem umieszczenia mnie we wspólnej celi z więźniem politycznym, bowiem przebywam z więźniami kryminalnymi. Wszelako Naczelnik Aresztu mjr Andrzej Nowacki, a potem szef sądu Warszawskiego Okręgu Wojskowego płk Władysław Monarcha uświadomili mnie, że Urban plecie jak Piekarski na mąkach i nie zna obowiązujących przepisów" - napisał Michnik.
"Aby tak jawnie przyznać się do deptania prawa, trzeba być durniem"
"Piszę ten list wyłącznie we własnym imieniu, ale mam podstawy, by sądzić, że podobnie rozumują tysiące ludzi w Polsce" - kontynuował.
"Doszedłem do przekonania, że składając mi propozycję opuszczenia Polski: 1) przyznaje Pan, że nie uczyniłem nic takiego, co by upoważniało praworządny urząd prokuratorski do formułowania zarzutów o 'przygotowaniu do obalenia ustroju siłą' lub 'osłabiania mocy obronnej państwa', zaś praworządny sąd do orzekania wyroku skazującego. Podzielam ten pogląd; 2) przyznaje Pan, że wyrok jest już ustalony na długo przed rozpoczęciem procesu. Podzielam ten pogląd; 3) przyznaje Pan, że akt oskarżenia sformułowany przez dyspozycyjnego prokuratora i wyrok skazujący, orzeczony przez dyspozycyjnych sędziów, będą na tyle nonsensowne, że nikogo w błąd nie wprowadzą, skazanym przyniosą chwałę, a skazującym i ich dysponentom - hańbę. Podzielam ten pogląd; 4) przyznaje Pan, że celem toczącego się postępowania karnego nie jest zadośćuczynienie prawu, lecz pozbycie się przez elitę władzy kłopotliwych oponentów. Podzielam ten pogląd" - pisał Michnik.
Jak dodał, "na tym wszakże kończy się zgodność naszych opinii". "Uważam bowiem, że: 1) aby tak jawnie przyznać się do deptania prawa, trzeba być durniem; 2) aby będąc więziennym nadzorcą, proponować człowiekowi więzionemu od dwóch lat Lazurowe Wybrzeże w zamian za moralne samobójstwo, trzeba być świnią; 3) aby wierzyć, że ja mógłbym taką propozycję przyjąć, trzeba wyobrażać sobie każdego człowieka na podobieństwo policyjnego szpicla" - stwierdził.
"Nie ja dziś jestem więziony - tylko Polska"
"Wiem dobrze, Panie generale do czego nam nasz wyjazd jest potrzebny. Do tego by nas ze zdwojoną siłą opluskwiać w swoich gazetach jako ludzi, którzy ujawnili wreszcie swe prawdziwe oblicze; którzy wcześniej wykonywali cudze dyrektywy, a teraz połasili się na kapitalistyczne luksusy. Do tego by zademonstrować światu, że wy jesteście szlachetnymi liberałami, a my szmatami bez charakteru (...)" - pisał Michnik.
" (...) Wy nie umiecie o nas myśleć inaczej, bowiem myśląc inaczej musielibyście - choćby w jednym błysku chwili - odgadnąć prawdę o sobie samych. Te prawdę, że jesteście mściwymi i pozbawionymi honoru świntuchami, te prawdę, że jeśli nawet kiedyś było w waszych sercach troszkę przyzwoitości, to dawno pogrzebaliście te uczucia w brutalnej i brudnej grze o władzę jaką toczycie między sobą. Dlatego, sami złajdaczeni, chcecie nas ściągnąć do swojego poziomu (...)" - podkreślił Michnik.
Dodał, że "tej przyjemności im nie dostarczy". Michnik pisze, że "więzienie nie jest dla niego żadną dotkliwą karą", i dodaje, że to "nie on dziś jest więziony - tylko Polska".
" (...) Wiem, że za ten list zapłacę wysoką cenę, a pańscy podwładni spróbują doprowadzić do mojej świadomości pełnię wiedzy o możliwościach więziennictwa w kraju budującym komunizm. Wiem wszakże i to, że obowiązuje mnie prawda. Dlatego o nic pana nie proszę. Tylko o jedno: niech się pan zastanowi. Nie nad moim losem - ja może jakoś wytrzymam. Kolejne pomysłu pańskich pułkowników i majorów. Niech się pan zastanowi nad sobą (...) - napisał Michnik.
Na zakończenie listu życzył gen. Kiszczakowi "zachowania godności w takim momencie i odwagi. I odwagi". "Niech pan nie tłumaczy się jak pańscy koledzy z poprzednich ekip, że pan o niczym nie wiedział. Bo to nie wzbudza litości, tylko pogardę..." - dodał.
Autor: js//tka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: IPN