Lepszy wynik, mniejsza kasa?

Marek Wikiński z SLD tłumaczył, że gdyby pomysł ten zastosowano do obecnego układu sił w Sejmie, PSL straciłoby 10 proc. subwencji z budżetu państwa, Lewica i Demokraci (w takim komitecie wyborczym startował w 2007 roku SLD, SdPl, PD i UP) - 20 proc., PiS - 30 proc., a PO - 40 proc.

PiS się konsultuje

- Im lepszy wynik w wyborach parlamentarnych, tym mniej subwencji z budżetu państwa. "Maluchy", które otrzymają do 10 proc. poparcia, będą miały relatywnie największe subwencje - wyjaśniał swoją propozycję Wikiński.

Według niego rozwiązanie to nie wywraca "do góry nogami" systemu finansowania partii politycznych. - Takie rozwiązania funkcjonują we wszystkich państwach UE - podkreślił poseł.

Z propozycją Wikińskiego zapoznał się senator PiS Stanisław Karczewski. W rozmowie z PAP poinformował, że senatorowie PiS skonsultują ją z prawnikami. - Będziemy się zastanawiali razem z prawnikami, czy taka propozycja jest zgodna z konstytucją. Jeśli jest, to na pewno zgłosimy ją podczas plenarnego posiedzenia Senatu - dodał.

PAP nie udało się skontaktować z jedynym senatorem PSL Michałem Boszko.

Burza wokół partyjnych subwencji

Senat zajmie się nowelą ustawy o partiach politycznych na posiedzeniu rozpoczynającym się 14 grudnia. Nowelizacja, którą Sejm przyjął w zeszłym tygodniu zakłada zamrożenie waloryzacji subwencji budżetowych dla partii. Podczas burzliwego głosowania Sejm nie zgodził się ani na czasowe zawieszenie subwencji budżetowych dla partii, ani na ich ograniczenie.

Wikiński powiedział, że po głosowaniu w Sejmie rozmawiał o finansowaniu partii z premierem Donaldem Tuskiem, który "zaproponował, aby poszukać kompromisowego rozwiązania w sprawie subwencji".

W środę senacka komisja budżetu i finansów publicznych opowiedziała się za zgłoszoną przez PO poprawką ograniczającą o 50 proc. budżetową subwencję dla partii politycznych. Zmiana miałaby obowiązywać od 1 stycznia 2011 roku.

Źródło: PAP