- Bierność państwa i błędna polityka tego rządu wzmaga kryzys - atakował z mównicy sejmowej Jacek Kurski. Zbigniew Chlebowski się nie przejął: - Słuchając orędzia prezydenta miałem wrażenie, że dołączył do PiS-owskiego chóru - przekonywał. W Sejmie trwa debata nad informacją rządu ws. kryzysu.
- Prezydent w swoim wystąpieniu wiele czasu poświęcił trosce o stan polskiej gospodarki. Ale wystarczy spojrzeć na kilkanaście ostatnich miesięcy, by zobaczyć jak ta troska wyglądała - mówił szef klubu PO i wymieniał "niezrozumiałe" jego zdaniem decyzje Lecha Kaczyńskiego. - Prezydent nie podpisał na przykład projektu o czasowym wstrzymaniu finansowania partii z budżetu. (...) Wszyscy mieliśmy wtedy wrażenie, że troska o partię swojego brata była ważniejsza niż troska o gospodarkę - krytykował poseł PO.
"Jesteśmy na wyspie otoczonej przez rekiny"
Chlebowski przyznał, że "słuchając orędzia prezydenta miał wrażenie, że dołączył on do PiS-owskiego chóru". A ten zdaniem szefa klubu PO swoim zawodzeniem chce przede wszystkim przestraszyć pracodawców i pracowników. - Na szczęście Polacy wiedzą, że zespół ten fałszuje podczas prawie każdego występu - zaznaczał Chlebowski.
Na koniec powiało jednak optymizmem: - Polska może wyjść z kryzysu jeszcze silniejsza gospodarczo. Wierzę że wspólnymi siłami jesteśmy w stanie to osiągnąć. Szkoda, że zapominacie, że na tej wyspie wszyscy jesteśmy razem. Powinno nam zależeć żeby fale tego kryzysu nie zalały nie tylko naszego kraju, ale i całej Europy - mówił.
Kurski: Wstydzicie się
Chlebowskiemu humor poprawia też skuteczność rządu w wykorzystywaniu środków unijnych. - To dziwne, bo to jedno z waszych największych zaniechań - mówił chwilę po wystąpieniu szefa klubu PO Jacek Kurski z PiS.
Poseł przekonywał, że "bierność państwa oraz błędna polityka tego rządu wzmaga kryzys gospodarczy, oraz wytykał Platformie niezrealizowane wyborcze obietnice. - Dziś mamy do czynienia z dramatyczną zapaścią wsi. Rolnik zarabia mniej, ale czy konsument płaci mniej? Nie, płaci więcej. Od tego jest państwo żeby takie rzeczy regulować. Wszystkie kraje to robią, tylko my nie. Dzisiaj wstydzicie się swoich obietnic i zakazujecie nam emisji waszego spotu - podkreślał.
Rostowski: ręce opadają
Wicemarszałek Niesiołowski odebrał mu głos. Jego partyjny kolega Krzysztof Putra zgłosił wniosek o przerwę, ale nie przeszedł.
Posłom PiS odpowiadał minister finansów Jacek Rostowski. - Ręce opadają. Ile razy trzeba wam tłumaczyć najprostsze rzeczy? W poważnej debacie nad kryzysem z ramienia PiS występują osoby, które nic nie rozumieją - mówił wyraźnie zirytowany. - Jedno pytanie: państwo uważacie, że trzeba obniżyć podatki, zwiększyć wydatki i obniżyć deficyt? Tak? Dziękuje bardzo - podsumował i zakończył krótkie, acz intensywne wystąpienie.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, PAP