Blisko tysiąc osób protestowało w Warszawie przeciwko likwidacji Kupieckich Domów Towarowych. Pokojowy początkowo przemarsz przerodził się w przepychanki z policją pod KPRM. W ruch poszły jajka i petardy. Pochód dotarł pod Sejm, gdzie protestujący wręczyli petycję posłom Prawa i Sprawiedliwości.
Przez pół godziny kupcy protestowali w spokoju. Śpiewali i skandowali "KDT". Ale gdy pochód dotarł pod Kancelarię Premiera, niektórym puściły nerwy. W ruch poszły petardy i jajka. Policja musiała uspokajać wzburzonych protestujących.
Potem kupcy przeszli pod budynek Sejmu, gdzie wręczyli petycję posłom Prawa i Sprawiedliwości (tylko oni do nich wyszli). - To wy jesteście dla nas ważni. Z waszych podatków my, posłowie, dostajemy pensję. Nie chcemy działać na waszą szkodę. Wyrzucając was z KDT, miasto działa na szkodę własnej spółki. Dziękuję za taką postawę - mówiła posłanka PiS Anna Sikora.
Została nagrodzeni gorącymi brawami. - Dziękujemy! - krzyczeli kupcy. Posłowie PiS zapewniali, że będą wspierać kupców w proteście i walce o miejsca pracy i spróbują negocjować z prezydent Hanną Gronkiewicz-Waltz warunki przeniesienia hali KDT.
Następnie kupcy spalili przyniesioną trumnę oraz kukłę prezydent Warszawy.
Pochód w Warszawie
Kupcy wyruszyli w czwartek spod gmachu hali KDT z trumną symbolizującą śmierć Kupieckich Domów Towarowych. Trumna symbolizowała "pogrzebanie nadziei oraz planów na budowę nowego Domu Towarowego i zapytają polityków, który z nich wbije do niej ostatni gwóźdź i w ten sposób zniszczy obecnie jedną z największych placówek dających zatrudnienie w Polsce".
"Kondukt żałobny" kupców w odblaskowych kamizelkach przeszedł przez chodnik ulicy Marszałkowskiej oraz Plac Konstytucji, i dotarł pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Potem kupcy wyruszyli w kierunku Sejmu.
Według początkowych zapowiedzi, w proteście miało wziąć dwa tysiące kupców. Na początku w przemarszu uczestniczyło kilkaset osób, teraz jest ich blisko tysiąc.
"Nastroje wśród kupców bardzo się zradykalizowały"
- Nastroje wśród kupców bardzo się zradykalizowały. Poprzednie pokojowe marsze nie przyniosły pożądanych rezultatów. Władze Warszawy nie wznowiły rozmów i przez ostatnie sześć miesięcy nie odpowiedziały na nasze prośby o spotkanie. Ich decyzja skazuje ludzi pracujących w KDT na bezrobocie – mówi Dariusz Połeć, prezes Kupieckich Domów Towarowych.
W środę ratusz poinformował, że ma dla handlarzy jeszcze jedną ofertę. To ponad dwie setki lokali użytkowych w całym mieście, które mogłyby zostać wynajęte poza konkursem. Ratusz ma też listę miejsc na miejskich targowiskach.
- Są propozycje około dwustu lokali użytkowych w dzielnicach, około 600 miejsc na targowiskach. Są także propozycje z Maximusa (centrum handlowe w Nadarzynie - red.), gdzie budują się hale na 300 miejsc – wylicza Marcin Ochmański, rzecznik ratusza.
Ale pracujący w KDT wydają się tym nie przejmować. Póki co, ofertę miasta przyjęła tylko jedna osoba: zamknęła stoisko i zmieniła lokalizację.
Komornik się zbliża
21 lipca do KDT ma wejść komornik. Handlarze chcą pozostać na Placu Defilad do momentu wybudowania nowego obiektu na ulicy Okopowej 78, czyli do końca 2011 roku. Zgodnie z wyrokiem sądu od początku 2009 r. przebywają na pl. Defilad nielegalnie.
Źródło: tvn24.pl, tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24