Podstawiona osoba, pieniądze z resortu kultury i Instytut Myśli Narodowej, czyli złote interesy za czasów poprzedniej władzy. Wątpliwości wzbudza też sprzedaż budynku pod siedzibę instytutu – placówka została nabyta od bezdomnego za ponad 20 milionów złotych. Materiał magazynu "Polska i świat".
Instytut Narutowicza, którego siedziba znajduje się w kamienicy, jakich na warszawskim Muranowie wiele, zajmuje się przede wszystkim realizacją polityki pamięci w zakresie historii i dziedzictwa Polski.
Uwagę przechodniów zwraca lśniący napis placówki, ale to nic w porównaniu do budynku zakupionego za ponad 20 milionów złotych jeszcze za poprzedniego rządu i poprzednich władz na Muzeum Dziedzictwa Chrześcijańsko-Narodowego - budynek zakupiony został od bezdomnego.
- Wzbudziło moje wątpliwości to, że ten budynek nie nadaje się na siedzibę muzeum, na siedzibę instytutu naukowego ze względu na lokalizację, brak parkingu, duże trudności z dojazdem - mówi Adam Leszczyński, dyrektor Instytutu Myśli Politycznej im. Gabriela Narutowicza.
Pieniądze na instytut dla narodowców
Trzy lata temu Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego pod kierownictwem Piotra Glińskiego dało Instytutowi Myśli Narodowej imienia Romana Dmowskiego i Ignacego Paderewskiego pieniądze na transakcję. Instytucji tej przewodniczył historyk a zarazem były polityk PiS Jan Żaryn, który miał z kolei wspierać inicjatywy patriotyczne o narodowym charakterze, w tym te Roberta Bąkiewicza.
- To był pomysł, aby wykreować wokół siebie pewną grupę ludzi o poglądach narodowych, która będzie częścią obozu PiS-owskiego - twierdzi Krzysztof Bosak z Konfederacji.
Po przegranych wyborach PiS próbował jeszcze instytut ratować, przenosząc go do Otwocka, ale ostatecznie został on przez obecną władzę przejęty i przemianowany na Instytut Gabriela Narutowicza.
Budynek zakupiony od bezdomnego
Wizerunkowi nie pomagają kolejne audyty. Jak wynika z informacji 'Polityki" i "Gazety Wyborczej", według najnowszego audytu, zamówionego przez obecne władze Instytutu, budynek mający 2,5 tysiąca metrów kwadratowych z podziemnymi garażami został zakupiony od firmy Warsaw Trading, do której na trzy dni przed transakcją do zarządu został dopisany Andrzej W.
- Odnaleźliśmy go w jednym z łódzkich przytułków. Człowiek poruszał się na wózku inwalidzkim. Pomimo 80 lat wyglądał znacznie starzej, człowiek zniszczony życiem - mówi Marcin Skóra z firmy audytorskiej EMES i Partnerzy.
Pełniący rolę tak zwanego "słupa" Andrzej W. zaraz po zakupie został formalnie właścicielem spółki, która następnie kupiła 28 kilogramów złota, tyle że on sam żadnego grama ani złotówki z wartego 11 milionów złotych kruszcu, zdobytego dzięki sprzedaży nieruchomości, nie zobaczył.
- Okazuje się, że są nielegalne działania w tle i to jest kolejna sprawa, którą musimy jako następcy sprzątać - mówi wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Bożena Żelazowska.
Pytany o sprawę Piotr Mueller, rzecznik rządu Mateusza Morawieckiego, stwierdza, że najważniejsze jest, czy nieruchomość została kupiona po rynkowej cenie.
Były szef instytutu, wówczas jeszcze Dmowskiego i Paderewskiego, który kupno nieruchomości nadzorował, odmówił komentarza i publikacji rozmowy telefonicznej.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24