Rosnące poparcie dla prezydenta Rosji jest wynikiem tego, że w gusta rosyjskiego społeczeństwa trafia "zapach wielkiego imperium" - ocenił w "Kropce nad i" prezydent Bronisław Komorowski. W jego opinii, zmieni się to, kiedy nastąpią działania ze strony świata zachodniego, które będą spychały Rosję do kąta. - Nikt nie lubi izolacji - stwierdził prezydent. Jednocześnie zaznaczył, że działania Władimira Putina względem Krymu są objawem słabości Rosji, a nie siły.
Prezydent odnosząc się do niedzielnego referendum ws. przyłączenia Krymu Rosji, powiedział, że nie można niczego przesądzać, gdyż możliwe są różne scenariusze. - To może być także scenariusz quasi-państwa tak, jak jest na Dniestrze, trochę taka czarna dziura polityczna - powiedział Komorowski.
W jego opinii, Rosja musi mieć świadomość, jaką cenę będzie musiała zapłacić za ewentualne przyłączenie Krymu.
- Rosja kalkuluje bardzo poważnie cenę, którą przyjdzie jej zapłacić - powiedział prezydent. Dodał, że nie jest przekonany, czy dojdzie do przyłączenia Krymu. - Mam nadzieję, że nie nastąpi włączenie Krymu do państwa rosyjskiego - zaznaczył.
W opinii Komorowskiego, działania Rosji względem Krymu są przejawem jej słabości i nieumiejętności zachowania się wobec rysującej się porażki, jaką jest powrót Ukrainy na drogę prozachodnią.
- To jest nie do zaakceptowania - powiedział prezydent, dodając, że nie jest to jednak przejaw wielkiej finezji politycznej i siły politycznej.
- Polska ani żaden kraj świata zachodniego nie uzna przyłączenia Krymu do Rosji - oświadczył Komorowski.
- Świat nie zaakceptuje faktów dokonanych: ani referendum na Krymie, ani decyzji o jego włączeniu, czy tworzeniu quasi-państwa - dodał prezydent.
"Wojna propagandowa"
Zdaniem prezydenta, należy uważać z takimi wyrażeniami jak "Putin agresor, czy najeźdźca". - Nie należy przekraczać pewniej bariery, także agresji słownej. Dlaczego? Bo Rosja jest i będzie ważnym sąsiadem Polski i Unii Europejskiej tak, jak Ukraina - powiedział Komorowski.
W jego opinii, ostrą retorykę ze strony Rosji, także pod adresem Polski, która jest "grubą przesadą", należy traktować jako "wojnę propagandową, która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością".
- Użycie siły na Krymie jest faktem. My nie musimy nadrabiać propagandą, my musimy mówić o tym, co tam jest (na Krymie - red.), co każdy widzi - powiedział Komorowski.
Dodał, że tylko szalony człowiek może myśleć, widząc umundurowanych żołnierzy bez znaków identyfikacyjnych, że przylecieli z Marsa lub księżyca. - Każdy wie, także opinia publiczna w Rosji, że to są żołnierze rosyjscy - powiedział Komorowski.
W jego ocenie, sam Władimir Putin nie waży słów, a to, co mówi, będzie dużo kosztować jego i Rosję.
Komorowski pytany, czy zarzuty opozycji, że prowadził politykę wobec Rosji na "kolanach", nie krył zaskoczenia.
- Niech otrzepię te kolana - mówił Komorowski, wykonując taki gest.
Potem przekonywał, że "trzeba odróżnić politykę szaleństwa, wymachiwania szabelką, obrażania i pyskowania bez możliwości uzyskania realnego sukcesu od polityki, która uwzględnia fakt, że trzeba się twardo przeciwstawić, ale bez kompromitacji, języka nienawiści i niechęci".
- Polska musi wykorzystać siłę, którą ma, czyli członkostwo w UE i NATO i starać się uruchomić argumenty, które nie są tylko naszą własnością, ale całej Unii - stwierdził.
Jego zdaniem, dzisiejsza polityka zagraniczna Polski jest "rozsądna i stanowcza, wykorzystująca zasoby siły, które są w naszym zasięgu".
"Zapach wielkiego imperium"
Odnosząc się do rosnącego poparcia prezydenta Rosji powiedział, że jest to wynikiem tego, że w gusta rosyjskiego społeczeństwa trafia "zapach wielkiego imperium".
- Pytanie jak długo będzie się to podobało? Nie będzie się podobało, jeśli nastąpią działania, które będą spychały Rosję do kąta. Nikt nie lubi izolacji - ocenił Komorowski.
Jego zdaniem, sam fakt wprowadzenia przez UE sankcji wobec Rosji i to, że mogą być one zaostrzone, jest sygnałem dla Rosji, że świat zachodni potraktował serio naruszenia zasad prawa międzynarodowego.
UE na nadzwyczajnym szczycie w Brukseli postanowiła zawiesić rozmowy z Rosją o liberalizacji wizowej oraz nowej umowie o partnerstwie i współpracy. Tzw. druga faza sankcji miałaby objąć sankcje personalne, wizowe oraz zamrożenie zagranicznych aktywów osób odpowiedzialnych za naruszenie suwerenności Ukrainy.
- Oczywiście ostrzejsze sygnały wyszły ze strony Stanów Zjednoczonych. Unia się podciąga w tym względzie, być może mając więcej do stracenia - powiedział Komorowski.
Przyznał, że nie podoba mu się to, że Francja sprzedaje do Rosji okręty desantowe typu Mistral, gdyż jak się wyraził czasami trzeba się wychylić poza doraźny interes ekonomiczny.
"Telefony bez efektu"
Komorowski odnosząc się do tego, że nie dzwonił do prezydenta Rosji, zaznaczył, że warto to robić tylko wtedy, gdy się liczy, że można coś osiągnąć.
- Widać, że znaczna część telefonów różnych przywódców światowych nie przyniosła żadnego poważniejszego efektu. (...) Nie sądzę, żeby były coś w stanie wnieść - powiedział prezydent.
Zaznaczył, że przykładem jest choćby kanclerz Niemiec Angela Merkel, która się "odbiła od postawy Rosji".
Sam, jak wyjaśnił, jest gotów zadzwonić do prezydenta Rosji, "jeśli okaże się, że jest coś do zrobienia". - Nie będę miał żadnych zahamowań, ani wątpliwości, że warto uruchamiać dialog polsko-rosyjski na tym poziomie. Ale najpierw musi być ku temu sprzyjająca sytuacja - zaznaczył.
Odpowiedzialność za słowa
Komorowski pytany o słowa gen. Waldemara Skrzypczaka, który w "Jeden na jeden" powiedział, że "Polska sama jako państwo, swoimi siłami zbrojnymi, nie byłaby się w stanie skutecznie obronić", odparł, że komentowanie tego wydaje mu się żenujące.
- Od generała, który był wiceministrem, można oczekiwać większej odpowiedzialności za słowa. Nigdzie w świecie zachodnim nie zdarzają się wypowiedzi kwestionujące wartość własnej armii. Żaden generał francuski, niemiecki, amerykański tego nie powie - stwierdził prezydent.
Zaznaczył, że to nieprawda, iż Polska nie byłaby się w stanie bronić, a NATO, by nam nie pomogło, bo jest plan na wypadek ewentualnego zagrożenia naszego kraju. - Nie ma sensu podważać wiarygodności Sojuszu i polskich sił zbrojnych - powiedział Komorowski.
Autor: MAC/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24