Prostytutki, bójki, libacje i przecieki egzaminacyjne. W pokojach wymiociny i potłuczone szkło - tak zdaniem policjantów miały wyglądać w ostatnich latach kursy oficerskie w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie. - To wydaje się nieprawdopodobne, ale musimy to sprawdzić - komentuje rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski. Komendant zarządził w Szczytnie kolejną kontrolę.
W poprzedni wtorek prorektor Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie, młodszy inspektor Piotr Bogdalski poinformował, że podczas tegorocznych egzaminów oficerskich nie było nieprawidłowości a komisja wysłana przez Komendanta Głównego Policji pozytywnie zaopiniowała procedury egzaminacyjne.
W mediach zrobiło się głośno o Szczytnie, kiedy "Dziennik Gazeta Prawna" opublikowała tekst pt. "Gwiazdek na pagonach nie będzie". Gazeta podała, że z 200 policjantów, którzy przystąpili do egzaminu po 7-miesięcznym szkoleniu, zdało tylko 12 procent (jedna z grup miała zdać w 90 proc., druga zaś miał w 90 proc. oblać).
I choć "DGP" podał nieprecyzyjne dane (jak informuje rzecznik KGP Mariusz Sokołowski, w pierwszej części egzaminu zdawalność wyniosła odpowiednio 58 proc. i 42 proc.), to KGP przyznała, że nieprawidłowości w trakcie szkolenia były.
- Pojechała kolejna komisja. W tej chwili nie mogę powiedzieć więcej, ale raczej nieprawidłowości były - mówi Grażyna Puchalska z biura prasowego KGP.
W skład nowej komisji weszli komendanci Centrum Szkolenia Policji w Legionowie i Szkoły Policji w Pile oraz przedstawiciel Wydziału Szkolenia KGP.
Jakie są wyniki pierwszej kontroli i kiedy upublicznicie wnioski z drugiej nie wiadomo. Policja zasłania się "klauzulą tajności".
Policjanci uśmiechają się do wódki
Wyższa Szkoła Policji w Szczytnie jest jedyną uczelnią w kraju, która kształci kadry oficerskie policji. Po 6,5-miesięcznym kursie policjanci podchodzą do egzaminu oficerskiego.
- Powiedzmy sobie szczerze. W sześć i pół miesiąca nie da się wykuć 37 przedmiotów – mówi anonimowo emerytowany policjant ze Szczecina.
- Żeby opanować prawo karne potrzeba przynajmniej dwóch miesięcy – mówi oficer policji z Warszawy.
Jak tłumaczą policjanci, żeby zostać oficerem policji, "trzeba mieć zdrowie i pieniądze". - Większość czasu spędza się w lokalach na terenie ośrodka – mówi policjant ze Szczecina i przedstawia zdjęcia: policjanci uśmiechają się do puszek piwa i butelek wódki.
Ukończyłem kurs oficerski w 2003 roku. Egzaminu końcowego nie zdało tylko siedem osób. Jaki koszt ponieśliśmy? Egzaminatorzy życzyli sobie panienek do towarzystwa, a jeden chciał dostać dres. Policjant ze Szczecina
Kampus w Szczytnie ma powierzchnię 33,2 ha i jest strzeżony. Na terenie Szkoły Wyższej Policji znajdują się m.in. budynki akademickie, sale konferencyjne, obiekty sportowe, akademiki, stołówka, sala kinowa, hotel, sklepy i kawiarnie.
"Za pytania płacisz panienkami"
- Ważne jest, żeby już na samym początku zapoznać się z egzaminatorami – tłumaczy policjant z Warszawy.
Według relacji policjantów, kursanci mają organizować imprezy, na które zapraszają wykładowców. Codzienne libacje i okazjonalne bójki, które nie wychodzą poza mury ośrodka. – Spędziłem tu ponad pół roku i kilka razy widziałem, jak umundurowani policjanci, w pijackim amoku, lali się po mordach. W pokojach rzygi i potłuczone szkło – mówi były kursant z Bydgoszczy.
Jak tłumaczy, czasem wystarczy kilka rautów, czasem egzaminatorzy chcą czegoś więcej.
- Ukończyłem kurs oficerski w 2003 roku. Egzaminu końcowego nie zdało tylko siedem osób. Jaki koszt ponieśliśmy? Egzaminatorzy życzyli sobie panienek do towarzystwa, a jeden chciał dostać dres - mówi funkcjonariusz ze Szczecina.
- Dzwoniliśmy po dziewczyny z agentury w Olsztynie, ale jeden z profesorów zauroczył się w pani z Internetu. I składaliśmy się w siedmiu chłopa na przyjazd dziewczyny z Warszawy – opowiada policjant z Bydgoszczy. Z Olsztyna do Szczytna jest 58 km. Z Warszawy – 144 km.
Postanowiliśmy to sprawdzić. Dzwoniłem do agencji towarzyskich i pań oferujących usługi erotyczne w Olsztynie. Jedna potwierdziła, że jeździła do Szczytna. – To ekstra usługa. Na godzinę tam się nie jedzie – wyjaśnia kobieta.
- Kiedy wykładowca godzi się na panienkę, przeciek masz gwarantowany – mówi policjant z Warszawy.
Dotarliśmy do wyników egzaminów z ubiegłego roku. 13 stycznia 2009 roku do egzaminu przystąpiło 121 policjantów. Zdało 120. 9 kwietnia i 26 sierpnia 2009 roku zdawalność była stuprocentowa.
Wszystko za przyzwoleniem KGP
- Na koniec jest gala honorowa i wręczanie nagród za najlepsze wyniki na egzaminie. W 2003 roku był taki honorowy człowiek, który nie odebrał nagrody. Tak to biorą wszyscy – opowiada policjant ze Szczecina. I dodaje: - Przecieki były odkąd pamiętam. Wszystko działo się za wiedzą kogoś z Komendy Głównej Policji.
Dlaczego przez tyle lat Komenda Główna Policji nie zrobiła nic w tej sprawie? – pytam rzecznika KGP Mariusza Sokołowskiego.
- Właśnie ustalamy czy były źródła przecieków – mówi Sokołowski. I dodaje: - Zależy nam by tę sprawę doprowadzić do końca. Tak jak ostatnio w Legionowie, kiedy dwóch policjantów wydelegowaliśmy dyscyplinarnie na trzy dni przed egzaminem.
A jak KGP odnosi się do informacji o bójkach, libacjach i przekupywaniu egzaminatorów prostytutkami? - pytam.
- To wydaje się wręcz nieprawdopodobne, ale sprawdzić je trzeba. Proszę pamiętać, że szkoła ta nie ma charakteru zamkniętego. W akademikach są dorośli ludzie, i funkcjonariusze i cywile, którzy odpowiadają, podobnie jak na uczelniach prywatnych, za ewentualne skutki swojego postępowania. W stosunku do policjanta ta odpowiedzialność jest tym większa, że oprócz odpowiedzialności karnej ponosi także tę dyscyplinarną - odpowiada Sokołowski.
- Jest za wcześnie byśmy informowali opinię publiczną o wynikach kontroli. Po zakończeniu śledztwa komisja będzie miała 10 dni na analizę, potem rektorowi Wyższej Szkoły Policji w Szczytnie przysługuje czas do odniesienia się do zarzutów - informuje Grażyna Puchalska.
To wydaje się wręcz nieprawdopodobne, ale sprawdzić je trzeba. Proszę pamiętać, że szkoła ta nie ma charakteru zamkniętego. W akademikach są dorośli ludzie, i funkcjonariusze i cywile, którzy odpowiadają, podobnie jak na uczelniach prywatnych, za ewentualne skutki swojego postępowania. W stosunku do policjanta ta odpowiedzialność jest tym większa, że oprócz odpowiedzialności karnej ponosi także tę dyscyplinarną Mariusz Sokołowski
"W ostatniej chwili zmieniliśmy pytania"
Wszystko wskazuje na to, że w tym roku przeciek był fałszywy, bo egzaminu nie zdało 200 osób.
– W mediach mówi się o zemście wykładowców, ale to raczej co innego. Egzaminatorzy zostali ostrzeżeni przez KGP, a KGP w ostatniej chwili zmieniła pytania – mówi policjant z Warszawy.
- Mogę tylko potwierdzić, że pytania zostały zmienione w ostatniej chwili - przyznaje Sokołowski.
- Czy istnieje prawdopodobieństwo, że w Policji służą oficerowie z nielegalnie zdanym egzaminem?
- To zbyt daleko wyciągnięte wnioski. To przecież miało charakter marginalny - odpowiada rzecznik KGP.
Rzecznik Wyższej Szkoły Policji Marcin Piotrowski, w rozmowie z nami, podtrzymał oświadczenie prorektora.
Maciej Wasielewski//mat
Źródło: tvn24.pl