Facebook ma nową politykę prywatności, a pierwszą "ofiarą" innowacji stał się... założyciel tego społecznościowego portalu. Jego zdjęcia z narkotykami w tle za pośrednictwem portalu obiegły świat. Wielu użytkowników Facebooka zbagatelizowało zmiany. Wielu zupełnie nie wie, jak się poruszać po panelu ustawień. A bez kilku ważnych kliknięć może się okazać, że i my pokażemy światu to, co chcieliśmy pokazać tylko wybranym.
- Zauważyłem komunikat o tych zmianach. Ale szczerze powiedziawszy zupełnie nie chciało mi się przy tym kombinować – tak o nowych ustawieniach mówi Marcin, który konto na Facebooku ma od roku. - Kliknąłem po prostu wszędzie OK i już więcej do tego nie wróciłem - dodaje.
Prawdopodobnie tak jak większość użytkowników, którzy dwa tygodnie temu zostali przez serwis poproszeni o aktualizację swoich ustawień prywatności. Poproszeni, ale z domyślnie ustawionymi danymi.
– Problem w tym, że ludziom po prostu nie chce się czytać rekomendowanych ustawień – mówi Graham Cluley z firmy Sophos specjalizującej się w technologiach ochrony informacji. Podobnie jak kilkuset innych specjalistów i blogerów, firma ostro krytykuje wprowadzone przez serwis zmiany i ostrzega, że rekomendowane ustawienia mają na celu skłonienie użytkowników do tego, by udostępnili jak najwięcej informacji o sobie.
Wszystko dla wszystkich
Postawmy sprawę jasno. Jeśli udostępniasz swoje dane „każdemu”, w rzeczywistości znaczy to „każdemu na zawsze”. Graham Cluley
Problem w tym, że to może wprowadzać w błąd przeciętnego internautę, bo opcja "wszyscy" nie oznacza tylko tych zarejestrowanych w serwisie, ale wszystkich w sieci w ogóle. - Postawmy sprawę jasno. Jeśli udostępniasz swoje dane "każdemu", w rzeczywistości znaczy to "każdemu na zawsze" - ostrzega Graham Cluley.
Wszystko rozbija się o umowy z zewnętrznymi wyszukiwarkami i operatorami facebookowych aplikacji. A te mogą indeksować informacje z Facebooka, które przez nieuwagę wybraliśmy jako te udostępniane "wszystkim".
Nie dać się znaleźć?
To nie jedyne "ale". - Problem z Facebookiem jest taki, że definiuje on zestaw danych, których nie da się ukryć. – mówi Piotr Konieczny (niebezpiecznik.pl), konsultant ds. bezpieczeństwa komputerowego. - Są to imię i nazwisko, zdjęcie profilowe, płeć, miasto, lista znajomych i strony, których jesteśmy fanami.
Wszystkie te informacje może zobaczyć każdy w sieci, chociażby po wpisaniu naszego imienia i nazwiska w Google. Czy jest na to rada? - Zrezygnowanie z udostępniania tych danych spowoduje usunięcie nas z wyników facebookowej wyszukiwarki, a to w przypadku portalu społecznościowego służącego do nawiązywania i wyszukiwania znajomości mija się z celem - zauważa Konieczny.
Ale o co chodzi?
Jeśli chcemy więc, by znajomi znaleźli nas w serwisie, musimy przyjąć zasady Facebooka. Ale przed oczami wścibskich internautów można uratować chociażby nasze zdjęcia czy osobiste wpisy. Wystarczy poświęcić trochę czasu na konfigurację pozostałych ustawień. Szkopuł w tym, że przeciętny użytkownik ma z tym nie lada problem.
- Facebook ma chyba najbardziej rozbudowany mechanizm ustawień dotyczących prywatności ze wszystkich serwisów społecznościowych – podkreśla Konieczny. I tłumaczy, że z jednej strony to dobrze, bo możemy dokładnie określić kto ma dostęp do poszczególnych części naszego profilu. Czyli mówiąc prościej – określić, czy na przykład nasze zdjęcie z wakacji mogą obejrzeć wszyscy, tylko nasi znajomi czy znajomi oprócz szefa.
Ale tak rozbudowane funkcje często przerastają zwykłego internautę: - Z racji ich liczby, ustawienia te zostały porozrzucane po różnych miejscach serwisu, a to utrudnia ich odnalezienie przez przeciętnego użytkownika – tłumaczy Konieczny - Jakby tego było mało, ich konfiguracja wymaga całkiem sporej wiedzy i dobrego zrozumienia tego, jak działa internet.
Nie podołał nawet ojciec Facebooka
Całej pikanterii sprawie dodaje fakt, że nawet założyciel Facebooka nie podołał ustawieniom prywatności, które sam wprowadził. W kilka dni po zmianach cały internetowy świat mógł oglądać ponad 300 prywatnych zdjęć, które Mark Zuckerber upublicznił w serwisie. Również te najbardziej kontrowersyjne, na których internauci dopatrują się obecności narkotyków na firmowej imprezie.
"Albo Zuckerberg nagle postanowił otworzyć się na świat, albo dyrektor generalny Facebooka nie rozumie ustawień prywatności, które sam przeforsował" – napisała Kaszmir Hill z serwisu True/Slant, która pierwsza wpadła na trop afery.
"Żeby życie było łatwiejsze"
Albo Zuckerberg nagle postanowił otworzyć się na świat, albo dyrektor generalny Facebooka nie rozumie ustawień prywatności, które sam przeforsował Kaszmir Hill z serwisu True/Slant
Mimo takiej wpadki, Facebook broni swojej polityki i podkreśla, ze idzie w kierunku, w którym ewoluuje cała sieć. Czyli pełnej otwartości, dostępności danych i jak najłatwiejszego komunikowania się ludzi w sieci.
- Od serwisu nie należy oczekiwać, że będzie upraszczał konfiguracje opcji związanych z prywatnością użytkowników – podkreśla Konieczny. - Facebook to biznes i w jego interesie jest to, aby jego użytkownicy udostępniali o sobie jak najwięcej informacji, bo tylko wtedy może się rozwijać i zarabiać.
Wszystko pod kontrolą? Zapomnij!
Biznesowe plany Facebooka nie interesują widać specjalistów, szczególnie zza oceanu, którzy biją na alarm i uważają, że Facebook może stać się eldoradem dla złodziei tożsamości. Bo wśród wielu użytkowników serwisów społecznościowych pokutuje stwierdzenie, że kontrolują informacje, które tam umieszczają.
Marcinowi, który w pośpiechu akceptował nowe ustawienia, nie przeszkadza to, że jego wpisy mogą zobaczyć wszyscy. Bo jak sam twierdzi, pamięta o tym i pilnuje treści, które umieszcza na Facebooku.
Nawet, jeśli zmienisz zdanie, będzie za późno. Mimo, że Facebook przestanie wyświetlać informacje na twoim profilu, nie ma kontroli nad tym, co dzieje się z nimi poza portalem społecznościowym. Graham Cluley
Specjaliści ostrzegają, że to błąd w myśleniu: - Nawet, jeśli zmienisz zdanie, będzie za późno. Mimo, że Facebook przestanie wyświetlać informacje na twoim profilu, nie ma kontroli nad tym, co dzieje się z nimi poza portalem społecznościowym – mówi Cluley z firmy Sophos.
Tak jak w przypadku zdjęć Zuckerberga, które błyskawicznie zablokowane przez niego w serwisie, nadal krążą i będą krążyć po sieci w niezliczonej ilości kopii. W tej sytuacji chodzi tylko o kompromitację, ale zdarzało się już, że ludzie z powodu nieodpowiednich zdjęć i wpisów na Facebooku tracili pracę lub małżonka.
Najważniejsze kliknięcia w Facebooku
Czy zmierzamy powoli do tego, że chcąc dobrze bawić się dzięki serwisom społecznościowym, kompetencją i wiedzą będziemy musieli dorównać dobrym informatykom? - Niebawem coraz większa część naszego życia, zarówno prywatnego jak i zawodowego będzie przenosiła się do Internetu. Prędzej czy później ludzie usłyszą o przypadkach, w których brak zarządzania prywatnością w sieci spowodował wymierne problemy – mówi Konieczny.
- Siłą rzeczy, dotrą do nas informacje jak dbać o swoją prywatność i jak chronić swoją tożsamość w sieci. Ludzie zostaną zmuszeni do zastanowienia się nad tym co udostępniają w internecie, gdzie się rejestrują i jakie mogą być tego konsekwencje – podsumowuje.
Jeśli więc jeszcze tego nie zrobiłeś, uzbrój się w cierpliwość i dokładnie przestudiuj ustawienie prywatności w serwisie, w którym spędzasz kilka godzin tygodniowo. Bo jak zauważa Cluley: To mogą być najważniejsze kliknięcia, które wykonasz na Facebooku.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com