Wiele wskazuje na to, że Polska będzie musiała przedstawić nowego kandydata na unijnego komisarza. Po bardzo słabo ocenionym przesłuchaniu przed Parlamentem Europejskim Janusz Wojciechowski może mieć kłopot z uzyskaniem akceptacji. Materiał "Faktów" TVN.
Decyzja eurodeputowanych mogła rozczarować polityków Prawa i Sprawiedliwości, ich wyborców, a nawet prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
Janusz Wojciechowski, kandydat PiS na komisarza od rolnictwa, został zapytany przez europosła z Czech Ivana Davida o to, czy będzie starał się doprowadzić do tego, że rolnicy we wszystkich krajach Unii będą otrzymywać podobne dopłaty.
- Różnice między różnymi krajami Unii, to jest bardzo drażliwa kwestia polityczna - zaczął swoją odpowiedź Wojciechowski. - Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, w dobrym kierunku. Ale polityczna decyzja, jak daleko możemy w tej sprawie pójść, zależeć będzie od Parlamentu i od Rady Europejskiej - dodał. Taka odpowiedź najpewniej nie usatysfakcjonowała europosłów.
Janusz Wojciechowski został wystawiony przez PiS, bo partia rządząca uznała, że w Brukseli zajmował się rolnictwem, a poza tym był prezesem PSL.
- Jest nam wstyd po prostu, bo widać, że ta cała wiedza z ZSL-u [Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego - przyp. red.], potem w PSL-u, którą mu wpajaliśmy, to gdy poszedł za najemnika do kogoś innego, to wyparowała - ocenił Władysław Kosiniak-Kamysz, obecny prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego.
"Przychodzi 'sprawdzam' i nie ma konkretnej odpowiedzi"
Teka komisarza do spraw rolnictwa jest ważna zwłaszcza dla Polski. Z unijnego budżetu na lata 2014-2020 do Polski poszło 27,45 miliardów euro - to piąty wynik w Unii. Ale już dopłaty bezpośrednie do hektara to inna statystyka - polski rolnik dostaje za hektar połowę tego, co Maltańczyk.
- Mówili, że te dopłaty powinny być dwa razy większe, że rząd PSL nie wynegocjował. A teraz pan Janusz Wojciechowski nawet się nie zająknął na ten temat - zwrócił uwagę Jarosław Kalinowski, również były prezes partii ludowców.
Brak stanowiska w sprawie dla polskich rolników tak kluczowej jest dziś problemem Prawa i Sprawiedliwości. Bo właściwie nie było w ostatnich tygodniach wystąpienia prezesa Jarosława Kaczyńskiego, w rolniczych regionach Polski, w którym nie padałaby deklaracja "dopłat na europejskim poziomie".
Prawie za każdym razem za taką deklaracją, padało zdanie: "zadba o to polski komisarz, Janusz Wojciechowski".
I choć nie było tu polskiego polityka, który nie kibicowałby zrównaniu tych dopłat, który nie kibicowałby w tej sprawie Januszowi Wojciechowskiemu, to jednak brak jego jasnej deklaracji - mógł rozczarowywać.
- Mówi, że to nie jest kompetencja komisarza do spraw rolnictwa. Premier Sasin ze mną na debacie, mówi, że to Wojciechowski podniesie. To w końcu to zrobi? - zastanawiał się prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Grzegorz Schetyna zwrócił uwagę, że obietnice PiS w kampanii nic nie znaczą. - Przychodzi "sprawdzam" i nie ma konkretnej odpowiedzi - dodał przewodniczący Platformy Obywatelskiej.
"Sprawiał wrażenie kompletnie nieprzygotowanego"
Janusz Wojciechowski w przyszłym tygodniu miał wystąpić na konwencji wyborczej Prawa i Sprawiedliwości. Miał wystąpić już w roli unijnego komisarza, który będzie odpowiadał za rolnictwo - a teraz nie wiadomo, czy faktycznie w tej roli wystąpi. Europosłowie uznali bowiem, że najpierw ma odpowiedzieć na piśmie na pytania, na które nie odpowiedział.
- Sprawiał wrażenie kompletnie nieprzygotowanego - ocenił Leszek Miller, eurodeputowany SLD.
Możliwe jest kolejne przesłuchanie Janusza Wojciechowskiego. Odbędzie się prawdopodobnie już po wyborach parlamentarnych.
Autor: asty//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24