Czujemy się oszukani. Nie tylko przez minister Elżbietę Rafalską, ale także przez prezydenta - powiedziała w "Faktach po Faktach" Iwona Hartwich z Komitetu Protestacyjnego Rodziców Osób Niepełnosprawnych, która wraz z pozostałymi protestującymi przebywała w Sejmie 40 dni, walcząc o spełnienie postulatów. Jej syn, Jakub Hartwich, ocenił, że "polski rząd niestety nie chce pomagać osobom niepełnosprawnym".
Rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych po 40 dniach zawiesili w niedzielę protest w Sejmie.
"U nas tylko się obiecuje"
Jakub Hartwich, syn Iwony Hartwich, powiedział w poniedziałek w "Faktach po Faktach", że uświadomili sobie jedną rzecz - "polski rząd niestety nie chce pomagać osobom niepełnosprawnym, jak my". Wyraził jednak nadzieję, że w końcu się "obudzi i pomoże".
Na pytanie, dlaczego nie chce się pomagać osobom niepełnosprawnym, odpowiedział: - Może nikt nie potrafi podejść do takich osób. Nie potrafimy czerpać odpowiednich wzorców, które są w całej Europie.
- U nas tylko się obiecuje - oceniła z kolei Iwona Hartwich. Przywołała powiedzenie, że "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia".
- Nie nikt inny jak pani minister (Elżbieta-red.) Rafalska w 2015 roku stawała z nami ramię w ramię na protestach i szeptała mi i innym rodzicom do ucha: "zagłosujcie na mnie, a poprawimy sytuację osób niepełnosprawnych" - powiedziała Hartwich.
Dodała, że tak ona, jak i inni rodzice, którzy protestowali, "czują się oszukani" przez minister Rafalską i "pana prezydenta".
Powiedziała, że "nigdy nie zapomni spotkania w Toruniu, kiedy prezydent obiecywał tę pomoc, kiedy rodzice łapali go wręcz za ręce, jeszcze jak był kandydatem na prezydenta". - Mówił, jak trzeba pomagać i co powinni zrobić politycy - dodała Iwona Hartwich. - Pan prezydent zapomniał? Przecież byliśmy tam (w Sejmie - red.) 40 dni. To znaczy, że pan prezydent nie ma inicjatywy ustawodawczej. Nie chciał nam pomóc - mówiła.
- Pan premier nie rozumie i nie zna problemu osób niepełnosprawnych. Pani Rafalska - zadawałoby się, że rozumie - ale też nie chciała pomóc - oceniła.
- Zostaliśmy tam (w Sejmie - red.) strasznie poniżeni, bo nie jest w mojej naturze stać przy barierkach sejmowych i i wykrzykiwać do pani (Beaty - red.) Szydło, czy pani nas odwiedzi - dodała Hartwich.
Hartwich: namawiam rodziców, żeby 1 lipca udali się do placówek medycznych
Przypomniała, że 1 lipca wejdzie w życie ustawa wprowadzająca szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych oraz wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności.
Hartwich określiła ustawę jako "wydmuszkę". - My ją będziemy egzekwować. Już teraz z tego miejsca namawiam wszystkich rodziców, żeby tego dnia poszli do swoich placówek medycznych, do ośrodków rehabilitacyjnych i prosili o dostęp do specjalisty bez kolejki, o natychmiastową rehabilitację dla swoich dzieci, o te wszystkie tak zwane dobrocie, które zaserwował nam rząd - powiedziała.
Dodała, że to nie jest zawieszenie protestu. - Dzisiaj jest 41. dzień naszego protestu - podkreśliła.
"Wygraliśmy dwie rzeczy"
Pytana, co dobrego stało się w ciągu 40 dni spędzonych w Sejmie, odpowiedziała, że protestujący "wygrali dwie rzeczy".
Pierwszą - jak mówiła - jest to, że w tym czasie tematem numer jeden była sytuacja osób niepełnosprawnych w Polsce. - Mam nadzieję, że ten protest spowoduje to, że nikt obojętnie koło takiej osoby nie przejdzie - dodała.
Wskazała, że kolejną rzeczą, którą "wyrwaliśmy z gardła temu rządowi, jest renta socjalna". Przypomniała, że jeszcze jakiś czas temu protestujący napisali w tej sprawie list do minister Rafalskiej. Dodała, że z odpowiedzi, którą otrzymali wynikało, iż "nie są prowadzone w tym kierunku żadne prace".
- Przez protest sejmowy automatycznie ta renta została zrównana do 100 procent - podkreśliła.
Zgodnie z ustawą renta socjalna z tytułu całkowitej niezdolności do pracy wzrośnie z 865,03 złotych do 1029,80 złotych. To był jeden z dwóch z postulatów protestujących.
"Marzę o tym, żeby mieć rodzinę i mieć dla kogo żyć"
Jakub Hartwich powiedział, że napotyka wiele barier w swoim życiu. Zaznaczył, że potrzebuje pomocy drugiej osoby, ale chciałby kiedyś móc założyć rodzinę. - Chciałbym zrobić wiele rzeczy, których do końca nie mogę. To są bariery dorosłego życia - dodał.
Pytany, o czym marzy, odpowiedział: - O tym, żeby mieć rodzinę i mieć dla kogo żyć. - Oczywiście na razie żyję z rodzicami i to jest piękne, natomiast żyję też sam dla siebie i chciałbym kiedyś żyć też dla kogoś - zaznaczył.
Autor: js/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24