Danuta Huebner broni się przed oskarżeniami Declana Ganleya. Szef Livertas zarzucił jej, że wykorzystuje unijne pieniądze do prowadzenia swojej kampanii do europarlamentu. - Na razie jestem aktywnym członkiem Komisji Europejskiej, a kampanię zaczynam 17 maja - mówi kandydatka PO.
Huebner mówi, że o niewłaściwym finansowaniu nie może być mowy, gdyż nie prowadzi jeszcze kampanii. - Urlop związany z moim udziałem w wyborach trwa od 17 maja do 7 czerwca i żadne koszty związane z moją kampanią wyborczą w żaden sposób nie dotyczą Komisji Europejskiej - powiedziała Danuta Huebner, odnosząc się do zarzutów Ganleya.
- Do 16 maja jestem bardzo aktywnym członkiem Komisji. W tej chwili jestem we Włoszech, gdzie spotykam się z premierem Silvio Berlusconim. Dzisiaj (w piątek) jestem cały dzień w Abruzzo, gdzie pomagam w rekonstrukcji po trzęsieniu ziemi. I wszystko, co robię do tej pory jest związane z moją funkcją jako komisarza, czy członka KE - podkreśliła. Dodała, że "w sprawie kampanii i w sprawie wyborów, będzie mogła rozmawiać dopiero od 17 maja". Od tego dnia do eurowyborów Huebner będzie na bezpłatnym urlopie.
Ganley chce dochodzenia
Zdaniem Declana Ganleya polska sekretarz już od kilku miesięcy prowadzi kampanię i musi ponieść tego konsekwencje. - Powinno być rozpoczęte dochodzenie, jeśli chodzi o kampanię Danuty Huebner. Zasady, które obowiązują komisarzy europejskich mówią, że mają być niezależni - powiedział Ganley w piątek na konferencji prasowej.
Zdaniem szefa Libertasu, europejskie instytucje powinny jak najszybciej wyjaśnić tę sprawę, to znaczy "pociągając Danutę Huebner do odpowiedzialności".
"Pokażcie billingi Huebner"
Libertas nawołuje też, by w świetle tych podejrzeń, kandydatka PO do europarlamentu, zrezygnowała z funkcji unijnego komisarza, a podatnicy dowiedzieli się ile z ich pieniędzy zostało przez Komisję wykorzystanych na kampanię wyborczą Huebner.
By "sprawę naświetlić", Ganley zapowiedział, że złoży do Komisji Europejskiej wniosek o udostępnienie wykazu połączeń telefonicznych oraz terminarza Huebner. Przewodniczący "Libertas" zastrzegł, że stanowisko jego ugrupowania nie wynika z chęci wejścia na wojenną ścieżkę z kimkolwiek, ale z bycia wiernym hasłom partii, czyli: transparentności, rozliczalności i demokracji.
Źródło: IAR, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24