- Najważniejsza rzecz, jaka różni te dwa raporty: raport Millera i raport MAK-u, to jest stwierdzenie zawarte w dokumencie komisji Jerzego Millera, że polska załoga nie próbowała lądować, a tylko podchodziła do lądowania. Ja się z tą opinią nie zgadzam. I wychodzi tak, że jestem po stronie MAK-u - powiedział na antenie TVN24 pilot i były dowódca eskadry tupolewów 36. specpułku, płk. Stefan Gruszczyk.
Najważniejsza rzecz jaka różni te dwa raporty: raport Millera i raport MAK-u to jest stwierdzenie zawarte w dokumencie komisji Jerzego Millera, że polska załoga nie próbowała lądować, a tylko podchodziła do lądowania. Ja sie z tą opinię nie zgadzam. I wychodzi tak, że jestem po stronie MAK-u Płk. Stefan Gruszczyk
Jak dodał, spodziewał się on "takich odpowiedzi ze strony MAK". - Zawsze tak jest, że każda strona chce wybielić swoje braki i niedociągnięcia - ocenił.
Wnioski "dość zbieżne"
Oskar Maliszewki, pilot, dyrektor operacji lotniczych w firmie Blue Jet powiedział natomiast, że główne wnioski płynące z raportów obu komisji: czyli komisji Millera i komisji rosyjskiej są "dość zbieżne".
- Wnioski są takie, że zawiodło szkolenie pilotów. A ostatecznym błędem, który został popełniony był błąd polskiej załogi - ocenił Maliszewski. Choć - jak dodał - "pewne zdziwienie budzi fakt, że Rosjanie chcą wybielić swoją winę", a także fakt, że "Rosjanie nie dopuszczają Polaków do swojego śledztwa".
Szef Komisji Technicznej MAK Aleksiej Morozow przedstawił we wtorek reakcję MAK na raport komisji Millera. Mówił on m.in., że w polskim raporcie, MAK nie zauważył nic nowego w stosunku do tego, co Polska przedstawiła w uwagach do raportu przedstawionego przez Rosjan.
ant
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24