Za unijne pieniądze w Olszance, w gminie Nowinka (podlaskie) powstało przedszkole - jest wyposażone w meble i zabawki, ale stoi puste. To dlatego, że radni gminy nie potrafią sie porozumieć w tej sprawie, bo kłócą się o odwołanie przewodniczącego Rady. Rodzice tracą cierpliwość.
- Ja to bym była za tym, żeby ich (radnych - red.) wysłać do przedszkola, żeby zaczęli normalnie myśleć - mówi jedna z mam, Beata Sokołowska. Jeśli wkrótce przedszkole nie zostanie otwarte, pieniądze trzeba będzie zwrócić UE.
"Chyba dać po pysku"
Ja to bym była za tym, żeby ich wysłać do przedszkola, żeby zaczęli normalnie myśleć Beata Sokołowska, mama Szymona
Przedszkole jest pierwszą taką placówką w historii gminy Nowinka. Choć ośmioro radnych spotkało się na nadzwyczajnej sesji, by zatwierdzić uchwałę ws. uruchomienia przedszkola, to nie podjęli żadnej decyzji. Pokłócili się natomiast o odwołanie przewodniczącego Rady i zerwali sesję.
Rodzice czują się bezradni. Chcą by ich dzieci mogły wreszcie chodzić do przedszkola. - Chyba dać po pysku - jedyne, co można w tej sytuacji zrobić - mówi Beata Sokołowska, mama Szymona. Brzmi groźnie, ale rodzicom, patrząc na poczynania radnych, cierpliwość się kończy.
Czyja wina?
Radni zrzucają odpowiedzialność na przewodniczącego, złą sytuację w gminie, a nawet na rodziców. - Przedszkole jest zrobione, ale teraz wszystko od pana przewodniczącego zależy, kiedy powoła kolejną sesję - twierdzi w rozmowie z reporterem "Prosto z Polski" radna Grażyna Maliszewska.
Radna Luiza Bukłacha tłumaczy, że decyzja na temat otwarcia przedszkola nie została podjęta przez złą sytuację w gminie. - To, że wyszliśmy z sali, to był krzyk na tę sytuację, która dzieje się w gminie - mówi. Radna Beata Urbanowicz twierdzi natomiast, że decyzji nie udało się podjąć przez mieszkańców, którzy w czasie trwania sesji stali pod drzwiami sali obrad. Według niej uniemożliwili oni zatwierdzenie uchwały "swoim zachowaniem i obrażaniem radnych".
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24