Mamy do czynienia z nieustannym łamaniem konstytucji, likwidacją Trybunału Konstytucyjnego i zdetonowaniem systemu sądowniczego - mówił w "Faktach po Faktach" Władysław Frasyniuk, były działacz opozycji w PRL. Pytany, dlaczego nie stawił się na wezwanie w prokuraturze, odparł, że dlatego, "bo przestało istnieć w Polsce państwo prawa".
- Nie stawiłem się w prokuraturze, dlatego że uważam, że przestało istnieć w Polsce państwo prawa - stwierdził w "Faktach po Faktach" w TVN24 Władysław Frasyniuk.
"Wezwanie celem przedstawienia zarzutów"
- Dostałem wezwanie celem przedstawienia mi zarzutów, a nie złożenia wyjaśnień - dodał.
Frasyniuk został wezwany do prokuratury w charakterze podejrzanego. Prokuratura - jak powiedział jej rzecznik Łukasz Łapczyński - sprawdzi, czy wpłynęło usprawiedliwienie niestawiennictwa, a jeśli nie - podejmie działania zgodnie z Kodeksem postępowania karnego.
Sprawa dotyczy incydentu, do którego doszło podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej, 10 czerwca 2017 roku. Jak informowała policja, zakłóciło ją kilkadziesiąt osób. Na Krakowskim Przedmieściu usiadły na jezdni, próbując w ten sposób zatrzymać przemarsz uczestników obchodów przed Pałac Prezydencki.
Wśród kontrmanifestantów - których usunęli policjanci - był między innymi Frasyniuk. Na początku lipca w związku z tym usłyszał zarzut "przeszkadzania w przebiegu niezakazanego zgromadzenia".
"Nie ma państwa prawa, jest realne zagrożenie"
- Mamy do czynienia z nieustannym łamaniem konstytucji, likwidacją Trybunału Konstytucyjnego i można powiedzieć, że zdetonowaniem systemu sądowniczego w Polsce - mówił Frasyniuk.
Zdaniem byłego działacza opozycji w PRL "władza postawiła się ponad prawem". - W sytuacji, w której państwo łamie konstytucje, obywatel nie może się bać, nie może być posłuszny i nie może udawać, że wszystko jest zgodnie z prawem - zaznaczał.
- Nie ma państwa prawa, jest realne zagrożenie dla obywatela w sporze z państwem - ocenił Frasyniuk. Jak powiedział, teraz jest "w sporze z państwem". - Podobnie jak w stanie wojennym - podkreślił.
"Tysiące obywateli są ciąganych po komisariatach"
Frasyniuk odniósł się również do słów rzeczniki PiS i wicemarszałek Sejmu Beaty Mazurek, który odpowiedziała na jego oświadczenie. - Wszyscy wobec prawa jesteśmy równi. Mam nadzieję, że wymiar sprawiedliwości również z Władysławem Frasyniukiem sobie poradzi - mówiła Mazurek na konferencji prasowej w Sejmie.
- Ta pani reprezentuje przestępców, którzy łamią konstytucję, pozbywają nas swobód obywatelskich, spychają policję w ramiona dawnej formacji, czyli ZOMO. Ta pani jest wolna, wobec tej pani nie toczy się żadne postępowanie, a tysiące obywateli są ciąganych po komisariatach każdego dnia - skomentował gość "Faktów po Faktach".
Jak mówił, "odnosi wrażenie, że cofnęliśmy się do czasów, w których rację ma ten, kto sprawuje władzę, a nie obywatel we własnym państwie".
"Namawiam obywateli, żeby stanęli po stronie konstytucji"
Pytany, co miałby zrobić w takiej sytuacji zwykły obywatel, czy też ma nie stawiać się na wezwanie prokuratury, Frasyniuk odparł, że "namawia obywateli, żeby stanęli po stronie konstytucji".
- Unia Europejska nam konstytucji i swobód obywatelskich nie przywróci. Skoro państwo zrezygnowało z przestrzegania zasad zapisanych w konstytucji, my, obywatele, nie tylko mamy prawo, ale i obowiązek stanąć w obronie konstytucji i instytucji państwa prawa - stwierdził.
- W czasach komunizmu nie stawiałem się na wezwanie policji, nie stawiałem się na wezwanie prokuratury. Odsiedziałem cztery lata w więzieniu z dziesięciu lat, które dostałem. Nie bałem się, wyszedłem z więzienia i ponownie tam trafiłem - wskazywał były opozycjonista z czasów PRL. - W tej sytuacji, kiedy wracamy do mrocznej historii, do czasów, kiedy prawo nie ma żadnego znaczenia, ktoś taki jak Władysław Frasyniuk ma prawo, żeby mówić dosadnie i trochę w imieniu tych szarych obywateli - dodał.
Jego zdaniem "dzisiaj mamy ten komfort, że jeszcze możemy głośno powiedzieć: sprzeciw". - Ukarzemy wszystkich tych, którzy łamią konstytucję, którzy łamią zasady - podkreślił.
"Dlaczego się pogubiła opozycja?"
- Jeśli nie ma zasad, to mamy to, co się wydarzyło wczoraj w Sejmie. Dlaczego się pogubiła opozycja? Bo nie przestrzega żadnych zasad, bo nie ma w sobie zasad, bo nie ma w sobie wartości - wymieniał Frasyniuk.
Podkreślał, że "to ważna ustawa". - Ale ważniejsze jest to, że gdyby jutro Kaczyński doszedł do wniosku, że trzeba przerwać bieg tego parlamentu, to istnieje duża szansa na to, żeby uzyskał większość konstytucyjną. Bo to zachowanie parlamentarzystów odebrało jakąkolwiek nadzieję nam, obywatelom, że oni mają w sobie choć cień przyzwoitości, że mają więcej niż cztery szare komórki - skomentował.
Według Frasyniuka, zachowanie opozycji, "to nie tylko jest kwestia braku wartości i zasad, ale także głupota polityczna".
W środę Sejm zdecydował, że obywatelski projekt komitetu "Ratujmy Kobiety 2017" zakładający liberalizację obowiązujących przepisów w sprawie aborcji nie będzie dalej rozpatrywany. Zabrakło dziewięciu głosów, by projekt skierowany został do dalszych prac w sejmowej komisji. W głosowaniu nie wzięła udziału część posłów Nowoczesnej i PO. Zostali przez swoje partie za to ukarani.
"Dzięki Kaczyńskiemu nie mogę stanąć na czele opozycji"
Pytany, czy zamierza stanąć na czele opozycji, odpowiedział, że "dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu nie może", bo będzie miał za chwilę "zarzut o naruszenie nietykalności funkcjonariusza publicznego".
Przypomniał słowa filozofa, profesora Marcina Króla. - Powiedział, że taki system za chwilę trzeba będzie obalać - mówił Frasyniuk. - To jest tak, że władza, która jest ponad prawem to jest władza, którą się obala, a nie zmienia w wyborach - dodał.
Powołał się również na wywiad profesora Marcina Matczaka. - Dopóki głośno ktoś będzie mówił, że żyjemy w państwie bezprawia, dopóty jest nadzieja, że demokracja przetrwa. Jak przestaniemy o tym głośno mówić, to na lata zgadzamy się na to, żeby żyć w kraju autorytarnym, kiedy rano będziemy wstawali i bali się, że ja, moja żona, moje dziecko nie powie czegoś, co spowoduje kłopoty w rodzinie - komentował.
- Mieliśmy ten czas, pamiętamy ten czas. Żyją ludzie, którzy przeszli czas nie tylko komunizmu, ale także dramatycznego stanu wojennego - dodał.
Stwierdził, że on jest "za stary, żeby stawać na barykady". - Ale jestem człowiekiem, który ma nie tylko prawo, ale i obowiązek mówić, że w kraju, w którym łamana jest konstytucja, muszą się znaleźć ludzie, którzy mają determinację stanięcia nie tylko w obronie, ale także być może nawet oddania życia - ocenił.
Autor: kb//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24