Dworzec w Ciechocinku. Jest wszystko, oprócz kasy

Ciechocinek słynie z sanatoriów i braku kasy
Ciechocinek słynie z sanatoriów i braku kasy
Źródło: TVN24

Trudno w to uwierzyć, ale w Ciechocinku – mieście słynącym z sanatoriów i odwiedzanym rocznie przez kilkadziesiąt tysięcy osób – na miejscowym dworcu jest wszystko oprócz… kasy biletowej. Wszystkiemu winny jest brak porozumienia między kolejowymi spółkami PKP. – Gorzej jak w średniowieczu. Jak w buszu! – bulwersują się turyści.

Trzy tygodnie wypoczynku w sanatorium z pewnością pomaga w pozbyciu się nerwów i stresu. Jednak – jak się okazuje – taki stan jest chwilowy. Wystarczy bowiem spakować walizki i ruszyć w drogę powrotną.

Pani Marianna i pan Stanisław chcieli dziś nie tylko sprawdzić rozkład jazdy, ale kupić też bilet powrotny do domu. W niemal opustoszałym budynku zobaczyli kasę. Właściwie to pomieszczenie po kasie, który też świeci pustkami. Okazuje się, że biletów kolejowych w Ciechocinku kupić nie można. Kasa przestała istnieć, mimo że miasto słynące z sanatoriów i zdrowego mikroklimatu rocznie odwiedza kilkadziesiąt tysięcy osób z całej Polski. - Taki kurort i żeby nie miał własnej kasy biletowej? Kompromitacja! – grzmi Mieczysława Baraś, kuracjuszka.

3 x PKP = Brak kasy

Sprawa likwidacji kasy jest dość absurdalna. Bo dotyczy trzech rożnych firm. Mimo że nazwa każdej z nich zaczyna się od liter PKP. Pierwsza z nich to PKP S.A. Firma - jak tłumaczy jej przedstawiciel - jest tylko właścicielem budynku. I nie odpowiada za to, czy ktoś chce wynajmować od nich budynek, czy nie. – Taki jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz – mówi Robert Kuczyński z PKP S.A. I dodaje, że to przewoźnik, a nie PKP S.A. odpowiada za brak kasy.

Przewoźnikiem jest spółka PKP Przewozy Regionalne. Firma prowadziła kasę w Ciechocinku, ale ją zamknęła, bo "wracający do domów w całej Polsce kuracjusze nie stanowili dobrego źródła dochodu".

- Osoby te kupują głównie bilety na dalekie relacje, które obsługuje PKP Intercity. Tak się składa, że my z tych biletów mamy niewielkie prowizje – tłumaczy Marek Ostrowski, przedstawiciel firmy PKP Przewozy Regionalne.

Antyki i wróżka zamiast kasy

Czyli na kuracjuszach zarabia PKP Intercity. Ale żeby wsiąść do prowadzonego przez tę firmę pociągu pospiesznego, trzeba najpierw dojechać do Aleksandrowa Kujawskiego. Czym? Pociągiem Przewozów Regionalnych. – Zakład ten bez porozumienia z nami dokonał zamknięcia kasy biletowej – uważa Bartłomiej Buczek z PKP Intercity. – Na dzień dzisiejszy dokonujemy analizy, czy jest tam uzasadnione ekonomiczne otwieranie naszej kasy biletowej – dodaje Buczek.

Na dworcu w Ciechocinku zamiast biletów, można kupić na przykład antyki. Zamiast pani z informacji, można znaleźć panią wróżkę. I chyba tylko ona wie, czy ta patowa sytuacja kiedykolwiek się zakończy.

Źródło: TVN24, PAP

Czytaj także: