Tusk o słowach Putina: to świadectwo trudnej sytuacji Rosji

Rosyjski dyktator Władimir Putin ostrzegł w czwartek, że jeśli Zachód pozwoli Ukrainie uderzać w terytorium Rosji rakietami dalekiego zasięgu, "będzie to oznaczać, że kraje NATO są w stanie wojny z Rosją".

O jego słowa był pytany w piątek premier Donald Tusk. - Trzeba bardzo poważnie traktować wszystkie zdarzenia na Ukrainie, na froncie rosyjsko-ukraińskim. Ale nie przywiązywałbym nadmiernej wagi do ostatnich deklaracji, wypowiedzi prezydenta Putina - stwierdził. - W sensie generowania jakichś zagrożeń są raczej świadectwem trudnej sytuacji Rosjan na froncie - dodał.

Jak wskazywał Tusk, "jest rzeczą oczywistą, szczególnie po informacji o tym, że Rosja została wyposażona w kolejne rakiety ze strony ich sojuszników - tym razem była mowa o 200 rakietach dostarczanych przez Iran - że Ukraina nie może pozostać bezradna i bezbronna wobec narastającego zagrożenia z powietrza ze strony Rosji".

- W interesie Polski, w interesie naszego bezpieczeństwa jest to, aby Ukraina w czasie tej wojny była jak najlepiej wyposażona i żeby jak najskuteczniej mogła strzec ukraińskiego nieba, bo w jakimś sensie to jest także ochrona naszej przestrzeni powietrznej - podkreślił premier.

Dodał, że w czwartek długo rozmawiał z sekretarzem stanu USA Antonym Blinkenem, który odwiedził Warszawę. - Byłem w kontakcie też z innymi przywódcami i muszę powiedzieć, że solidarność Zachodu w tej kwestii jest coraz bardziej imponująca. Należy się spodziewać ze strony naszych sojuszników, całego świata zachodniego, intensywniejszej pomocy dla Ukrainy - powiedział.

- Traktujmy słowa prezydenta Putina jako próbę zniechęcenia Zachodu do udzielania takiej pomocy. (...) W jakimś sensie słowa Putina raczej powinny nas przekonywać, że ta pomoc jest wskazana, niezbędna i powinna być kontynuowana - dodał Tusk.