Minister sprawiedliwości nie chce komentować niechlubnej przeszłości swojego najbliższego współpracownika. Prokurator krajowy Edward Zalewski w latach 80-tych wydał zgodę oficerowi Służby Bezpieczeństwa na przesłuchanie niepełnosprawnego opozycjonisty Stanisława Śniega - ustalili dziennikarze TVN. Zalewski był też aktywnym działaczem egzekutywy PZPR w legnickiej prokuraturze.
Minister Czuma dał do zrozumienia, że nie miał wpływu na nominację Zalewskiego, ale nic więcej powiedzieć nie chciał. Sam prokurator kilkukrotnie okłamał dziennikarzy. Chodziło o Stanisława Śniega, lidera podziemnej "Solidarności" w Lubinie. W czasach PRL był on prześladowany przez Służbę Bezpieczeństwa, wielokrotnie aresztowany, zatrzymywany i pobity. Oficer SB, któremu Zalewski pozwolił na przesłuchanie opozycjonisty to Zbigniew G., był okryty wyjątkowo złą sławą. Obecnie przebywa prawdopodobnie w Stanach Zjednoczonych, jego działalność badają prokuratorzy z IPN.
- Pamiętam odwiedziny tego G. — mówi dziennikarzom "Superwizjera" Śnieg. Opozycjonista wspomina, że esbek próbował szantażem zmusić go do współpracy. Dlaczego Zalewski wydał zgodę oficerowi SB na przesłuchanie aresztowanego opozycjonisty? Czy oznacza to, że obecny prokurator krajowy osobiście prowadził sprawę przeciwko Stanisławowi Śniegowi? Zalewski zaprzecza, ale dokumenty i świadkowie wskazują co innego.
Zalewski unika dziennikarzy
"Superwizjer" ustalił, że większa część dokumentacji dotyczącej spraw politycznych prowadzonych w Legnicy w latach 80. została zniszczona. Krzysztof Z., ówczesny szef Zalewskiego nie pamięta sprawy Śniega, ale jego zdaniem tylko prokurator, który prowadził sprawę, mógł wydać taką zgodę.
Od kilku tygodni Zalewski unika oficjalnej odpowiedzi na pytania, jaką rolę odgrywał w czasie pracy w legnickiej prokuraturze w latach 80-tych. Miesiąc temu zgodził się na nagranie rozmowy przed kamerą, ale do dziś nie znalazł czasu na spełnienie obietnicy.
Od niedawna Edward Zalewski jest szefem polskich prokuratorów i najważniejszym współpracownikiem ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy. Ten zaś w latach PRL był działaczem opozycji niepodległościowej, który wiele lat spędził w więzieniu za działalność na rzecz niepodległej Polski. Wielokrotnie podkreślał konieczność rozliczenia tamtego okresu.
Personalne kontrowersje wokół współpracowników ministra
Zalewski to nie jedyna kontrowersyjna postać, która robi karierę w resorcie kierowanym przez Andrzeja Czumę. Jak donosił w zeszłym tygodniu "Newsweek", Andrzej Kaucz, który w latach 80. oskarżał działaczy opozycji, żądając dla nich drakońskich kar więzienia, także doczekał się prestiżowego stanowiska w resorcie. Jako pełnomocnik ministra sprawiedliwości buduje biuro, które zajmie się odbieraniem majątków przestępcom. Reprezentuje też resort na międzynarodowych konferencjach ws. przestępczości.
Z kolei w kwietniu stanowisko stracił Leszek Pruski, wicedyrektor kadr w MS. Według informacji mediów, prokurator m.in. oskarżał w stanie wojennym opozycjonistów z Dolnego Śląska. Po publikacji ministerstwo wydało specjalny komunikat, w którym utrzymywało, że informacja ta jest nieprawdziwa. Jednak kilka godzin później minister Czuma stwierdził, że stanowisko MS zostało przygotowane pośpiesznie, informacje na temat oskarżania przez Pruskiego działaczy "Solidarności" są prawdziwe, a on nie wyobraża sobie by Pruski dalej pracował w jego ministerstwie jako Zastępca Działu Kadr.
Źródło: "Superwizjer" TVN