Odtrącone i schorowane. Na koniec życia znalazły spokojną przystań

Suka Harfa przyjechała do Chaty Zwierzaka w czwartek, prosto z pseudohodowli. Jest najmłodsza w stadzie. Zalękniona, boi się ludzi, przez lata była bita i trzymana w ciemnej oborze. Teraz czeka na nowych właścicieli.

Groszek ma 17 lat. Jest nestorką stada, była maltretowana przez swoją właścicielkę. Pani jej rówieśniczki Kornelii zmarła, a rodzina nie chciała zająć się psem.

Takich historii jest w Chacie Zwierzaka więcej. Samotne, porzucone, chore i niechciane zwierzęta dzięki Iwonie Gabor-Kantorowicz, która założyła i prowadzi Chatę, mają szanse na opiekę. Najstarsze mogą w spokoju dożyć w niej ostatnich dni.

- Zaczęłam przyjmować takie zwierzaki, żeby trauma schroniska, trauma krat, była im oszczędzona - wyjaśnia pani Iwona.

Zgraja, którą się opiekuje, liczy 39 psów i 51 kotów.

Jeszcze w kwietniu Chata Zwierzaka szukała dachu nad głową. Pomogli im studenci, którzy w internecie rozkręcili akcję zbierania pieniędzy, zaangażowali gwiazdy. Udało się zebrać potrzebne fundusze, a zwierzęta trafiły do Rudy na Mazowszu, do budynku po dawnej szkole, gdzie mogą korzystać z ogrodu i lasu.

Zebrane pieniądze nie wystarczyły na gabinet weterynaryjny. Pani Iwona ma jednak nadzieję, że w najbliższym czasie uda się go stworzyć. Teraz "Chata Zwierzaka" szuka wolontariuszy i potrzebuje pomocy w drobnych planach remontowych.

Planów jest dużo więcej. - Chciałabym prowadzić program "Z chaty do chaty", który pozwoli na adopcję starszych zwierząt przez starszych ludzi - wyjaśnia pani Iwona.

- Dużo różnych prac w swoim życiu miałam. W biznesie, na dyrektorskich stołkach. To jest najlepsza robota, jaką mam - mówi.

Autor: kg/tr / Źródło: tvn24