W ciągu roku przybyło w Polsce prawie 100 tysięcy dzieci żyjących w skrajnym ubóstwie, czyli na "granicy minimum egzystencji". Problem nie dotyczy tylko dzieci, ale również dorosłych i pogłębia go między innymi pandemia COVID-19. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Profesor Ryszard Szarfenberg informuje, że dwa miliony Polaków żyje na "granicy minimum egzystencji" - w tym jest 410 tysięcy dzieci i 312 tysięcy seniorów. To liczby ujawnione w nowym raporcie Polskiego Komitetu Europejskiej Sieci Przeciwdziałania Ubóstwu. - Wzrosty w kategoriach procentowych to jest dokładnie jeden punkt procentowy więcej w przypadku ubóstwa dzieci i ubóstwa skrajnego ogółem – wyjaśnia prof. Ryszard Szarfenberg.
W porównaniu z poprzednim raportem liczba skrajnie ubogich Polaków zwiększyła się o prawie 380 tysięcy. Dzieci w takiej sytuacji przybyło 98 tysięcy, a seniorów 49 tysięcy. – Widzimy nadal, że dotyka ono tych samych grup społecznych – zwraca uwagę Karolina Banaszek z Głównego Urzędu Statystycznego. – Mówimy tutaj o gospodarstwach domowych, które utrzymują się ze świadczeń socjalnych. To są również renciści i nadal rodziny wielodzietne – dodaje.
Czym jest skrajne ubóstwo?
Skrajne ubóstwo określa się na podstawie tak zwanej "granicy minimum egzystencji". W ubiegłym roku to było 640 złotych w przypadku jednoosobowego gospodarstwa domowego. Na rodziców i dwoje dzieci poniżej 14 lat - przypadało 1727 złotych.
O tym, co takie liczby oznaczają w praktyce, najlepiej wiedzą pracownicy fundacji, które pomagają ubogim. Szlachetna Paczka co roku, w listopadzie, tworzy swój "Raport o biedzie". - Nie chodzi tylko o to, że nie ma na buty na zimę, ale nie ma też pieniędzy na jedzenie i na to, żeby na przykład godnie mieszkać – wyjaśnia Joanna Sadzik, prezes Stowarzyszenia Wiosna.
Skrajne ubóstwo z bliska widzą też pracownicy banków żywności. – To jest bardzo często kwestia godności, bo często ludzie, którzy są naprawdę ubodzy, nie widać tego, bo w tej chwili mamy możliwość kupienia sobie tanich ubrań, ale tak naprawdę, jeśli mamy na życie codzienne cztery złote, to wywołuje blokadę psychiczną – zwraca uwagę Łukasz Jaroń z Banku Żywności w Trójmieście.
Wpływ pandemii na wzrost skrajnego ubóstwa
To, co niezmiennie sprzyja popadaniu w biedę, to brak wykształcenia, niepełnosprawność, bezrobocie i rosnące ceny, a ostatnio jeszcze pandemia - chociaż nie w tak dużym stopniu, jak na początku przewidywali eksperci, spodziewając się większego bezrobocia, wywołanego przez lockdowny. - Mimo to duża część rodzin miała niższe zarobki, część osób straciła pracę, więc były te czynniki, którym zwykle przypisuje się wzrost ubóstwa – podkreśla prof. Ryszard Szarfenberg.
Na pandemię powołała się też minister rodziny, pytana o liczby z nowego raportu. "Wzrost ubóstwa skrajnego jest przejściowy i związany z pandemią. Zamrożenie gospodarki wpłynęło na wysokość wydatków ponoszonych przez gospodarstwa domowe, a to na tej podstawie obliczany jest wskaźnik zagrożenia ubóstwem skrajnym" – mówi Marlena Maląg.
Eksperci tłumaczą, że tak mogłoby być, gdyby wzrost skrajnego ubóstwa wiązał się tylko z czynnikami "covidowymi". Ale tak nie jest. - Są inne czynniki, które napawają nas niepokojem, a głównym jest inflacja. Wiemy, że rząd nie zdecydował się na waloryzację świadczenia wychowawczego, czyli 500 plus, i nie zdecydował się na waloryzację zasiłków rodzinnych – zwraca uwagę prof. Ryszard Szarfenberg. To oznacza, że ich wysokość nie zmieniła się od 2016 roku, chociaż od tamtego czasu produkty i usługi zdążyły zdrożeć.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: konkret24