Motocykl był niedopuszczony do ruchu, jego tablice rejestracyjne pochodziły z ciągnika rolniczego, a kierowca nie miał uprawnień, aby kierować jednośladem. Zapewne, z tych powodów 25-latek uciekał przed policją, jak się mogło wydawać, skutecznie. Policja dotarła jednak do jego do domu, zatrzymała mu prawo jazdy i skierowała sprawę do sądu. Mężczyźnie naliczono 14 wykroczeń drogowych i 87 punktów karnych.
Do zdarzenia doszło w sobotę około godz. 10.30 w Sitańcu w woj. lubelskim. Policjanci zauważyli motocyklistę, który prawą stroną jezdni ominął pojazdy zatrzymujące się, by przepuścić pieszego.
Pościg nie zmusił motocyklisty do zatrzymania. Co więcej, podczas ucieczki łamał on kolejne przepisy: wyprzedzał na przejściu dla pieszych, skrzyżowaniu, przejeżdżał podwójną linię ciągłą oraz przede wszystkim przekraczał dozwoloną prędkość.
Ostatecznie motocyklista zdołał umknąć policjantom, ale niedługo później został namierzony.
Telefon od mamy
Policjanci na podstawie numerów rejestracyjnych pojazdu ustalili właściciela. Jak się okazało, tablica rejestracyjna przynależała do ciągnika rolniczego zarejestrowanego na mieszkankę gm. Stary Zamość.
Policjanci dotarli do kobiety, a telefon do syna, sprawił, że 25-latek wrócił do domu. Przyznał się, że to on uciekał motocyklem. Jak stwierdził, bał się zatrzymać do kontroli, bo nie posiadał uprawnień do kierowania pojazdu z tą kategorią. Ponadto jego zakupiony na początku lipca motocykl nie był ubezpieczony i zarejestrowany.
Mężczyzna - po sprawdzeniu okazał się trzeźwy - zapewnił, że wyruszył na przejażdżkę, by przetestować maszynę. Brawurowa jazda 25-latka znajdzie wkrótce swój finał w sądzie. Policja zatrzymała mu prawo jazdy. Odpowie za 14 wykroczeń drogowych. Otrzymał 87 punktów karnych.
Autor: jl\mtom\kwoj / Źródło: KWP Lublin
Źródło zdjęcia głównego: KWP Lublin