- To było przekroczenie bardzo istotnej granicy pomiędzy zrozumiałą walką lepsze o zarobki a karygodnym zaniedbaniem wobec pacjentów - mówi w rozmowie z "Dziennikiem" prof. Władysław Bartoszewski o proteście lekarzy z warszawskiego szpitala.
-Kiedy nadejdzie mój moment i zachoruję - mam nadzieję, że na tyle skutecznie, iż los oszczędzi mi etapu pacjenckiego. Bo w obecnej sytuacji służby zdrowia wolałbym trafić, zamiast do ewakuowanego szpitala, w którym prowadzona jest głodówka - wprost do zakładu pogrzebowego - mówi dziennikarzom Bartoszewski.
Podczas, gdy koalicja stoi murem za rządem, a opozycja solidaryzuje się z protestującymi pracownikami służby zdrowia, prof. Bartoszewski ostro krytykuje jednych i drugich. - Nie mogę też pojąć, jak protestujący lekarze mogli wpaść na pomysł niewpisywania numeru PESEL na receptach. Przecież to zupełne szaleństwo - w dodatku zaś działanie na granicy sabotażu. Lekarz odbiera przecież choremu szansę na przyjęcie leków - a tym samym na skuteczne leczenie - zauważa prof. Bartoszewski.
Jego zdaniem, protestujący na Barskiej lekarze dopuścili do sytuacji, w której zostało poważnie zagrożone zdrowie i życie pacjentów, za których byli odpowiedzialni. - Złamali w ten sposób zasadę primum non nocere - po pierwsze nie szkodzić - i sprzeniewierzyli się przysiędze Hiopkratesa, która nakłada na nich obowiązek świadczenia pomocy chorym bez zważania na wszelkie niedogodności. Zaprzeczyli swojemu powołaniu - uważa.
Władysław Bartoszewski dodaje jednak, że rozumie przyczyny, dla których lekarze protestują: to że zarabiają za mało i są przeciążeni pracą, masowo emigrują za granicę. Winą za ten stan rzeczy obarcza polityków. - Ostatnim rządem w Polsce, który próbował poprawić ich sytuację, był gabinet Jerzego Buzka, w którym zasiadałem zresztą wespół - co warto przypomnieć - z Lechem Kaczyńskim i Michałem Kazimierzem Ujazdowskim - mówi Bartoszewski. Tę reformę miał później zepsuć rząd Leszka Millera, a kolejne gabinety - jeszcze pogorszyć sytuację. - Dziś jest bardzo źle. Przy całym moim osobistym szacunku dla profesora Religi oraz jego autorytetu jako lekarza, nie sądzę, by szczególnie dobrze zasłużył się on jako minister zdrowia - ocenia prof. Bartoszewski.
Źródło: Dziennik